Zabawa dla dużych chłopców

W rękach idealnie odwzorowane repliki broni w skali 1:1, wokół las, łąka lub szczere pole, niekiedy wiatr, deszcz lub prażące słońce. To zabawa dla prawdziwych mężczyzn. Każdy mały chłopiec kiedyś z chęcią sięgał po plastikowy pistolet. Jednak ich naboje, jeśli w ogóle taki pistolet czymkolwiek strzelał, nie były z białego plastiku i nie miały 6 mm średnicy, nie mogły też lecieć na ponad 60 metrów! A właśnie takie właściwości mają pistolety ASG i tak za każdym razem wygląda ta wyszukana rozrywka.

- Zależy nam na jak najwierniejszym odwzorowaniu działań wojennych – mówi nam Maciek Siedlich, członek przasnyskiej grupy Air Soft Gun – „Sars”. „Sars” powstała przed pięcioma laty z inicjatywy Wojciecha Tynieckiego. W trakcie jej historii, przewinęło się przez nią wiele osób, niektórzy z pierwszych członków już zrezygnowali, zaś niektórzy są z grupą od początku, nazywani są po prostu elitą. Miłośnicy ASG spotykają się w weekendy, około 9. można spotkać ich, przebranych w mundury przed Media Expertem. Mają swoje stopnie wojskowe, a w trakcie drogi na „strzelanie” wyznaczają sobie role. Za chwilę niektórzy odpowiedzialni będą za zwiad, inni za szturm. To od nich zależeć będzie, czy dostaną kulką w ciało, czy też nie, co nie należy do najprzyjemniejszych. Jednak frajda płynąca ze strzelania z nawiązką wynagradza ból.

Jak można dostać się do tej grupy? Wystarczy przyjść o godzinie 9. w każdą niedzielę, we wspomniane miejsce i pojechać razem z tymi młodymi ludźmi, żeby przeżyć wyśmienitą zabawę. Na pierwszy raz znajdzie się dla każdego zarówno karabin jak i oprzyrządowanie. Jednak jeśli chce się przystąpić do klubu na stałe należy dokonać pewnych zakupów. Porządny karabin to wydatek rzędu 300-350 zł, mundur to koszt 70 zł, zaś za okulary ochronne zapłacimy 15 zł.

Ja, dzięki uprzejmości członków grupy miałem okazję postrzelać z ASG, mogę tylko powiedzieć, że to niesamowita przyjemność i zachęcić do przyłączenia się do „Sars”.

MaG