od lewej/ Autor Pejzażu... i kurator wystawy Tomasz JakubowskiTak można by określić treść wernisażu wystawy fotografii Sebastiana Misia – „Pejzaż wewnętrzny”. W Galerii „Na Piętrze” w przasnyskim domu kultury, 14 stycznia młody artysta zaprezentował 20 fotogramów. Są efektem jego poszukiwań twórczych w dziedzinie fotografii ekspresyjnej. Prezentacja zaskoczyła gości.
Lubi zaskakiwać To, że Sebastian Miś lubi zaskakiwać, piszący te słowa wiedział od dawna. Pierwszy raz Sebastian zaskoczył wszystkich w miejscowym MDK, gdyż uczestniczył w kołach: plastycznym, tanecznym, recytatorskim, teatralnym i wszędzie był podporą zespołu. Po raz wtóry, gdy zapytany, bo pełno go było w emdeku: - Czemu nie jest na lekcjach? Odburknął – Tu też się uczę! Bardzo mu doskwierał dryl niektórych nauczycieli z przasnyskiego gimnazjum, którzy za nic w świecie nie mogli pojąć, że Miś może być wartościowym człowiekiem. Po raz trzeci, gdy jury przyznało mu GRAND PRIX w Konkursie Plastycznym „Mazowiecki Pejzaż” w 2005 roku, po raz pierwszy wprowadzając tę nagrodę do regulaminu.
Następne zaskoczenie to zdarzenie, jakie miało miejsce na bazarku przed marketem. W czasie wakacji spotkałem Sebastiana sprzedającego pomidory. Zapytałem go wówczas, czemu nie pojechał nad jezioro. Sebastian wówczas odrzekł spokojnie – Tu mam 3 zł zarobku za godzinę. Ja zaś gdybym był w jego wieku, na pewno zafundowałbym sobie eskapadę. Kolejna niespodzianka, to bardzo pochlebne oceny wybitnych grafików prac plastycznych i rysunków szesnastolatka - Andrzeja Kaliny: – Tak u mnie studenci rysują na pierwszym roku studiów na ASP. Może spokojnie startować do liceum plastycznego. Czy surowego w ocenach Jerzego Kaliny: – Będą z niego ludzie. Wreszcie ocena wykładowcy na ASP – Konrada Majkowskiego: – To zdolny młody człowiek. Jak na wiek, to są dojrzałe prace. Potem, zaskoczył wszystkich, gdy jako absolwent w 2009 roku otrzymał Złotą Odznakę Liceum Plastycznego im. Wojciecha Kossaka w Łomży, bodajże z numerem 14. Rok wcześniej otrzymał, jako jeden z najpierwszych uczniów łomżyńskiego liceum, stypendium Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego
Czym jeszcze zaskakuje Miś? Przede wszystkim pracowitością, uporem w budowaniu siebie. Ta determinacja została dostrzeżona przez Stowarzyszenie RAZEM, Fundację Dzieło Nowego Tysiąclecia, Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego, W. Trochimiuka, czy przasnyskiego starostę, którzy przyznali mu stypendia za....rzetelność, upór i osiągnięcia artystyczne. Co pozwoliło mu na jednoczesne studiowanie plastyki multimedialnej na UMK w Toruniu i fotografii na WSFoto w Warszawie. Konsekwencją w poszukiwaniu drogi twórczej, a przede wszystkim umiejętnością utrzymywania się na powierzchni tego świata. Bez wątpienia wielkie zaskoczenie wywołał Miś w czasie Otwartej Wystawy na X Międzynarodowym Festiwalu Sztuki Młodych – Łódź 2011, gdy razem ze swoją koleżanką po...migawce - Izabelą Wrzos, prócz prezentowania fotogramów z cyklu „Senność”, stworzyli performance - śpiąc 8 godzin na zaimprowizowanym posłaniu wśród swoich realizacji fotograficznych, czym wzbudzili ogromne zainteresowanie widzów i mediów.
fot. Bogusław Kruszewski Zaskakujące jest również, że Sebastian Miś w ciągu zaledwie 6 lat miał 11 wystaw z tego 7 indywidualnych. To najlepiej świadczy o pracowitości i zaradności artysty. Po wystawie fotografii ,,no Title" w Muzeum Historycznym w Przasnyszu we wrześniu 2008 r., Wiesław Hagedorny z Tygodnika Ciechanowskiego napisał: Fotogramy Sebastiana są „teatralne”, ale widz nie wyczuwa sztuczności pozowania – to jest siła i tajemnica jego prac. Nie ma wątpliwości, że w Przasnyszu objawił się wielki talent. Z perspektywy zaledwie 3 lat widać, że ten doświadczony dziennikarz nie mylił się. Talent się cukruje i dojrzewa.
Odsłanianie duszy Antoni Kępiński w „Rytmie życia” powiedział: Postawa „artystyczna” jest postawą wolności, w tym sensie, że szuka się w niej wypowiedzenia tego, co w nas jest najbardziej indywidualne i spontaniczne, a tym samym zrzucenia z siebie uwierających masek i więzów. Sebastian Miś bez wątpienia wyznaje taką postawę. Dał temu wyraz na wernisażu, na który przyszło ponad 40 gości. S. Miś serdecznie podziękował tym wszystkim, dzięki którym. „...mogę rozwijać swoje pasje, kompletować instrumenty do pracy i realizować swój plan eukacyjno-zawodowy. Jestem przekonany, iż swój dług należycie spłacę poprzez moje działania w dziedzinie sztuki...”. Piszący te słowa jest pewien deklaracji, mniemam, że obecni na wernisażu - wicestarosta przasnyski - T. Osowski, czy przewodniczący RM Przasnysza – P. Jeronim, są również przekonani, że S. Miś nie rzuca słów na wiatr. Goście czekali w napięciu na zwiedzanie wystawy, jednak autor znowu nas zaskoczył. Zaprosił do wysłuchania wykładu na temat „Tożsamość fotografii oraz ,,Pejzaż wewnętrzny” – inspiracje w powstawaniu projektu w kontekście fotografii ekspresyjnej”, którym przygotował widza do odbioru swoich dzieł. I nie był to wykład z cyklu, - Co artysta chciał powiedzieć?, jeno nakreślenie świadomości twórczej Misia i dróg dochodzenia do niej. Mówił o procesie obrazowania, historii fotografii, dynamicznym rozwoju, polach eksploatacji oraz jej tożsamości. Ponadto objaśniał istotę fotografii ekspresyjnej w kontekście twórczości wielkich mistrzów fotografii w tej dziedzinie - Alfreda Stieglitza, Edwarda Westona, Minora White’a.
To, że obecnie jego pasją jest fotografia ekspresyjna, której sensem jest nie przekazywanie treści – narracji wizualnej, ale emocji, jakie dotykają twórcę w chwili utrwalania obrazu. Miś nie wyważa otwartych drzwi, ale twórczo czerpie z filozofii swoich mistrzów – Mariana Schmidta – wykładowcy na WSFoto, twórcy odnowy fotografii humanistycznej w Polsce, przez wielu uznawanego za mistrza kompozycji obrazu, Alfreda Stieglitza – ojca amerykańskiej fotografii, czy Edwarda Westona – wielkiego innowatora fotografii. Zatem mistrzowie Misia, to tuzy fotografii. A ich filozofia zapisywania obrazu daleko wykracza poza tradycyjne pojmowanie fotografii. Dlatego też zrozumiałem, że autor „Pejzażu wewnętrznego” przygotowywał nas do odbioru swoich prac. Kiedy obejrzałem 20 prac cyklu, zrozumiałem, jak dalekie postępy poczynił Miś w ciągu 3 lat. Znam poprzednie jego prace te z wystaw: ,,widziMIŚe", ,,no Title", „REPERCCUSIO" - prezentowane w galerii genialnego Wiktora Wołkowa w Supraślu w 2009 r., czy wspomniany cykl „Senność” z Łodzi.
Tamte prace prezentowały liczne talenta Misia – graficzne, malarskie, próby rzeźbiarskie, fotogramy – jako jego wytwór, czy ćwiczenia kreski. Te wywołały zadziwienie, że tak można, wykorzystując jedynie czerń i biel, operując światłem, półtonami wydobyć tyle napięcia z zapisanego na błonie fragmentu rozpadającego się tynku, białych plam na skorodowanym murze. Dopiero wówczas zrozumiałem sens wykładu Sebastiana. Dzięki mu za to, że przygotował mnie do innego patrzenia na dzieło, że mogłem spróbować wyłączyć receptory racjonalizmu w moim skołatanym mózgowiu i kontemplować „czysty obraz”. Próbowałem uwolnić się od natarczywych pytań – Co przedstawia ten fotogram?, Co artysta chce nam zakomunikować obrazem? Gdy spytałem autora o to, uśmiechnął się i odrzekł: - Nic, to jedynie zapis moich doznań w momencie fotografowania obiektu.
Zatem liczy się jedynie napięcie emocjonalne, ekspresja doznań, ulotny, a zarazem poruszający wnętrze moment przeżywania dzieła. Nasunęło mi się skojarzenie teorią „czystej formy” w teatrze Witkacego. Formy zakładającej autonomię sztuki teatru od życia i rzeczywistości, co miało umożliwić przeżycie metafizyczne. Zatem miałem wrażenie, że jestem niczym amsterdamski szlifierz diamentów, który ogląda kamień, poszukując w nim rys, czy skaz. A kiedy ich nie znajduje z rozpromienionymi oczyma i rozedrganym głosem wykrzykuje: - Doskonały okaz!!! Cóż, nie jestem szlifierzem, ale wiem, że oglądając fotogramy Sebastiana M. dane mi było poznać stany ducha młodego artysty. Stany wcale nie radosne, nie euforyczne, raczej w tonacji minorowej, bliższe „Requiem” Mozarta, niż „Wiosny” z „Czterech pór roku” Vivaldiego
Choć jeden z fotogramów był jak kontrapunkt wśród pozostałych 19 prac. Przedziwne białe plamy - płatki róży, pióra ze skrzydeł anioła wtopione w magmę szarości, jakby próbowały się w wyrwać, uwolnić, ulecieć. Tak, ten – 16. fotogram, zagrał na strunach duszy skończonego pragmatyka. Zatem, czyżbym doświadczył maleńkiego uwznioślenia, kiedy Sebastian M. odkrywał zakątki swojego twórczego „ja”, a mnie dane było rozumieć, choć fragment tej duchowej „łamigłówki”? Może, chcę zostać w przekonaniu, że autor twórczo będzie rozwijał sąd o sztuce, jaki sformułował Władysław Tatarkiewicz – filozof i estetyk. Uważał, że sztukę można pojmować jedynie jako alternatywę działań: „Sztuka jest odtwarzaniem rzeczy, bądź konstruowaniem form, bądź wyrażaniem przeżyć – jeśli wytwór tego odtwarzania, konstruowania, wyrażania jest zdolny zachwycać, bądź wzruszać, bądź wstrząsać” (Dzieje Sześciu Pojęć, Warszawa, PWN, 1988, s.52). I jeżeli stać go było na otwarcie swojej duszy, taką artystyczną wiwisekcję, to wierzę, że czerpiąc, co najcenniejsze od mistrzów znajdzie własną drogę do foto-graficznego Parnasu. I choć nie ma tak modnej zajadłości w robieniu kariery, to tli się w nim, wierzę, żagiew twórczego niepokoju i chęć dokonania małej rewolucji.
I być może na szczęście nie pójdzie drogą Ernesto Che Guevary, który wieszczył: Nie ma wielkich artystów, którzy nie są jednocześnie wielkimi rewolucjonistami. To jednak wiem, że on już i tak dokonał małej rewolucji. Znalazł swoje miejsce w życiu – sztukę. A czy ją w sobie obroni, zależy tylko od niego. Ja zaś z niecierpliwością będę czekał na Sebastiana Misia wiwisekcji – akt II.
Bogusław Kruszewski
Zdjęcia
Aplikacja eprzasnysz.pl
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Pragnę podziękować Autorowi za rzetelną recenzję wystawy i zaprezentowanie sylwetki i drogi rozwoju Sebastiana. To niezwykły przykład chłopca, który wbrew życiowym przeszkodom walczy o rozwój tkwiących w nim talentów, zachłannie i z pasją poznaje możliwości stojące przed człowiekiem. Młodzi Przasnyszanie przeanalizujcie tę recenzję, obejrzyjcie tę wystawę i uwierzcie, że każdy ma swoją szansę i wcale nie gnuśne lecz ciekawe życie przed sobą. Gorąco zachęcam
odpowiedz
Zgłoś wpis
Podziel się swoją opinią
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Pragnę podziękować Autorowi za rzetelną recenzję wystawy i zaprezentowanie sylwetki i drogi rozwoju Sebastiana. To niezwykły przykład chłopca, który wbrew życiowym przeszkodom walczy o rozwój tkwiących w nim talentów, zachłannie i z pasją poznaje możliwości stojące przed człowiekiem. Młodzi Przasnyszanie przeanalizujcie tę recenzję, obejrzyjcie tę wystawę i uwierzcie, że każdy ma swoją szansę i wcale nie gnuśne lecz ciekawe życie przed sobą. Gorąco zachęcam