Wraz z przyjściem lata pojawia się problem gniazd pszczół, os i szerszeni. Straż pożarna nie chce już przyjeżdżać do takich wezwań, sugeruje, by prosić o pomoc specjalistyczne prywatne firmy.
- Najwięcej telefonów z prośbą o usunięcie gniazd odbieramy latem, w ub.r. było ich po kilka dziennie - wylicza Jacek Starczewski, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Płocku.
Jak podaje Gazeta Wyborcza Płock, parę dni temu do strażaków zadzwonił mieszkaniec bloku przy ul. Padlewskiego w Płocku. Gniazdo pszczół odkrył na jednym z drzew. Był zaniepokojony, bo tuż obok jest piaskownica. Co na to dyżurny straży? Po wysłuchaniu mieszkańca odmówił podjęcia interwencji. Dlaczego? - Oczywiście, nasze interwencje zależą od powagi sytuacji, każde zgłoszenie rozpatrujemy indywidualnie, ale z reguły nie usuwamy już gniazd owadów - odpowiada Starczewski. - Do takich przypadków jak na Padlewskiego, gdzie pszczoły mają gniazda na prywatnej posesji albo administrowanej przez jakiegoś zarządcę, nie wyjedziemy. Wynika to z przepisów, które zobowiązują przede wszystkim tych właścicieli do usunięcia gniazd.
Wszystko z powodu nadmiaru pracy i braku pieniędzy na odpowiedni sprzęt. - Z osami, pszczołami i szerszeniami zrobimy porządek, ale tylko wtedy, gdy stanowią one rzeczywiste zagrożenie - informuje Starczewski. - Jeśli chodzi o pszczoły, to przekazujemy mieszkańcom tylko numery telefonów do pszczelarzy.
Jednym z nich jest 83-letni Eugeniusz Świerad, który współpracuje ze strażą przeszło trzy lata. - Sam się zgłosiłem do współpracy, bo chcę odbudować swoją pasiekę. Mam 20 uli, które trzeba jakoś wypełnić - wyjaśnia. - Obecność pszczół w miastach to efekt małej ilości uli.
Świerad jest bardzo zadowolony ze współpracy ze strażą, bo przy takich interwencjach strażacy często odcinali gniazda, wkładali je do worka i wywozili do lasu. - A wtedy pszczoły nie miały żadnych szans na przeżycie - komentuje. Jak przyznaje, gniazda pszczół zabiera bezpłatnie. Niedługo może się to jednak zmienić.
W przypadku roju os czy szerszeni do zdarzenia przyjedzie również prywatna firma. Jednak jej wizyta może kosztować naszą kieszeń od 150 do 200 zł. W cenę (zależną od wielkości gniazda i miejsca, w którym się ono znajduje) wliczony jest już koszt dojazdu.
Cały artykuł ukazał się we wczorajszej Gazecie Wyborczej Płock
Aplikacja eprzasnysz.pl
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
do przyjaciel: Jak jestes taki wspanialy to zapisz sie do strazy i jezdzij usuwac te gniazda szerszeni i os... Jak sama nazwa wskazuje to jest Straz POZARNA a nie Pszczelarska! To jest przesada zeby Straz wyjezdzala do np zdjecia kota z drzewa czy tez usuniecia gniazda os takiego jak ludzka piesc. Rozumiem zeby to byl jakis wielki kokon to sie zgodze zeby ja wezwac ale do takich malych to nie widze najmniejszego sensu... Ostsnio widzialem taki przypadek sasiad wezwal straz bo mial osy na poddaszu w kukulce, strazak nawet sie nie ubieral w ubranie ochronne tylko wzial worek na smieci i zerwal kokon przez worek... I PO CO BYLO W TAKIM PRZYPADKU WZYWAC STRAZ?! LENISTWO LUDZI I TYLE...
odpowiedz
Zgłoś wpis
przyjaciel - niezalogowany
2009-06-24 21:57:34
Lenistwo strażaków? czy raczej dobroć pszczelarzy?
odpowiedz
Zgłoś wpis
Podziel się swoją opinią
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
do przyjaciel: Jak jestes taki wspanialy to zapisz sie do strazy i jezdzij usuwac te gniazda szerszeni i os... Jak sama nazwa wskazuje to jest Straz POZARNA a nie Pszczelarska! To jest przesada zeby Straz wyjezdzala do np zdjecia kota z drzewa czy tez usuniecia gniazda os takiego jak ludzka piesc. Rozumiem zeby to byl jakis wielki kokon to sie zgodze zeby ja wezwac ale do takich malych to nie widze najmniejszego sensu... Ostsnio widzialem taki przypadek sasiad wezwal straz bo mial osy na poddaszu w kukulce, strazak nawet sie nie ubieral w ubranie ochronne tylko wzial worek na smieci i zerwal kokon przez worek... I PO CO BYLO W TAKIM PRZYPADKU WZYWAC STRAZ?! LENISTWO LUDZI I TYLE...
Lenistwo strażaków? czy raczej dobroć pszczelarzy?