Tadeusz Myśliński z Przasnysza jest uznanym artystą fotografikiem w Polsce. Jest także organizatorem życia kulturalnego w Przasnyszu. Właśnie odbyła się po raz 14, organizowana przez niego, "Stodoła". Wydarzenie kulturalne jakim jest "Stodoła" zostało opisane w ostatnim Tygodniku Ostrołęckim. Nad "Stodołą" od 14 lat czuwa dobry duch, z całą pewnością o artystycznej duszy. Bo, po pierwsze, udaje się wystawę organizować cyklicznie, po drugie, nawet, kiedy pada deszcz, na czas otwarcia ekspozycji zza chmur wygląda słońce. Tak też było 19 lipca.
fot. Wojciech Zawadzki / pl.wikipedia.org
Czy organizator i komisarz wystawy Tadeusz Myśliński ma wpływ na pogodę, nie wiadomo. Wiadomo za to, że dzięki jego staraniom i zabiegom wystawa doszła do skutku.
-Wystawy odbywają się w wielu miejscach, ale są to przeważnie domy kultury; nigdzie nie są organizowane przez prywatną osobę w prywatnym miejscu - mówił Mieczysław Cybulski, prezes Stowarzyszenia Twórców Fotoklubu RP, patrona wystawy. - Dlatego ta przasnyska jest tak niezwykła i ma nasze ogromne poparcie. A Tadeusz Myśliński jest trochę jak Samarytanin. Robi to, co robi, bez pomocy władz, dla sztuki po prostu.
-Wystawa nie mogłaby odbyć się, gdyby nie pomoc sponsorów - wyjaśniał Tadeusz Myśliński, dlatego też podczas otwarcia imprezy podziękowano za "wspieranie niedotowanej sztuki w Przasnyszu" przybyłym sponsorom i wręczono im podziękowania. Nagrodzony przez Fotoklub RP został też Tadeusz Myśliński.
Ogólnopolskie Plenerowe Prezentacje Fotografii Artystycznej w Przasnyszu pod nazwą "Stodoła" odbyły się po raz 14.
Od początku "Stodoła" była traktowana jako zjawisko pochodzące "stąd", czyli z prowincji północnego Mazowsza. Jak wyjaśnia Tadeusz Myśliński, komisarz wystawy,treścią jest twórca i jego działo, formą natomiast - stodoła wiejska, otoczona przyrodą, ogrodami, sadami.
Z założenia, odbiorcy tworzą specyficzny klimat, a także pejzaż kulturalny miasta i regionu.
Widownię tegorocznej "Stodoły" tworzyli ci przasnyszanie, którym sztuka nie jest obca: artyści, pasjonaci, nauczyciele, właściciele firm i wszyscy, którzy przyszli, żeby obejrzeć zdjęcia. Byli młodzi i trochę starsi. W ogrodzie Romana Wierzbickiego, na tle bujnej zieleni zaprezentowano zdjęcia, wykonane przez trzy kobiety. Tło było o tyle istotne, że zdjęcia w przeważającej większości przedstawiały przyrodę. Artystki opowiadały o swoich pracach, dziękowały rodzinom za wyrozumiałość ("bo fotografia to pasja, która pożera czas i pieniądze"), a widzom za ciepłe przyjęcie.
Było więc wszystko: sztuka, artyści, odbiorcy i natura. A rozmowy m.in. o sztuce trwały do późnej nocy...
Swoje prace zaprezentowały trzy artystki: Anna Worowska z Białegostoku, Bożena Wajda z Małego Cichego k. Zakopanego i Wanda Hansen z Warszawy. Wszystkie panie zasiadały na specjalnie przygotowanych tronach, a potem długo opowiadały o swojej pasji. Jak wyjaśniały, czasami, żeby zrobić zdjęcie, uchwycić odpowiedni moment, trzeba czekać godzinami. Ale warto.
Artystki przeniosły zebranych gości w niezwykły świat, pełen barw i chil, uchwyconych obiektywem aparatu. Wszystkie trzy panie fotografowanie traktują jak pasję.
Góralka Bożena Wajda do Przasnysza czuje sentyment. - Moi rodzice się tu poznali - wyjaśnia. Wystawę swoich prac zadedykowała zresztą rodzicom.
Na zdjęciach Bożeny Wajdy widać tajemniczy i często nieznany świat roślin i zwierząt.
Warszawianka Wanda Hansen z zawodu jest plastyczką, a w jej pracach fotograficznych widać fascynację kolorem. Kolor nie jest tematem moich prac, wykorzystuję go po prostu jako narzędzie. - Robię zdjęcia codziennym rzeczom, podniesionym do rangi tematu - wyjaśnia Wanda Hansen.
Świat zwierząt uwiecznia Anna Worowska z Białegostoku. Na wystawie zaprezentowała zdjęcia ptaków, choć jak mówi przypadek sprawił, że stanowiły one temat większości jej prac.
Aplikacja eprzasnysz.pl
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Komentarze opinie