W polskich szkołach panuje segregacja. Dzieci biedniejszych rodziców już na początku kariery szkolnej są oddzielane od zamożniejszych kolegów, a zdolniejsze idą do jednej klasy z równie zdolnymi. Takie ustalenia znajdą się w raporcie o stanie oświaty, przygotowywanym przez naukowców i pedagogów skupionych w konwersatorium "Doświadczenie i Przyszłość" - pisze DZIENNIK.
"Wiele razy słyszałam od dzieci, które przyszły do mojej szkoły, że czegoś nie umieją, bo w podstawówce . Na pytanie, kto w takim razie był w lepszej, odpowiadały, że " - opowiada współautorka raportu, dyrektor prestiżowego warszawskiego gimnazjum Krystyna Starczewska. Jest ona jednym z niewielu nauczycieli, którzy chętnie rozmawiali z nami o szkolnej segregacji. Inni przyznawali, że zjawisko jest powszechne, ale prosili, by nie podawać ich nazwiska ani nawet adresu placówki, w której dzieje się źle.
Nasi dziennikarze w ciągu ostatnich tygodni obserwowali, jak w praktyce wygląda mechanizm segregacji w polskich szkołach. Sposób jest prosty - rozdaje się rodzicom ankiety zawierające informacje o miejscu pracy, stanowisku, zarobkach, liczbę pokoi w mieszkaniu. Potem zapada decyzja: do jednej klasy pójdą dzieci prawników, inżynierów i lekarzy, a do drugiej dzieci ekspedientek, robotników i bezrobotnych.
Takie praktyki mają miejsce w niemal każdym polskim mieście. Ale także na obrzeżach metropolii, gdzie w rejonowych szkołach spotykają się dzieci miejscowych rolników i dzieci przedstawicieli klasy średniej, którzy kupili dom za miastem. Często ci bogatsi rodzice nalegają, by ich pociechy nie mieszały się z - jak mówią - "lokalsami". Zdarza im się nawet sugerować, że jeśli ich żądania nie zostaną spełnione, to przeniosą dzieci do szkoły w mieście.
Już cztery lata temu doktor Barbara Murawska z Wydziału Pedagogicznego Uniwersytetu Warszawskiego alarmowała, że aż w co piątej publicznej podstawówce uczniowie są selekcjonowani tak, by biedni uczyli się z biednymi, a bogaci z bogatymi. Na to, jak bardzo szkodliwa jest taka segregacja, zwraca uwagę prof. Marek Safjan, przewodniczący konwersatorium "Doświadczenie i Przyszłość".
"Gdy gorzej uczące się dzieci trafiają do klas, dostają stygmat nieudacznika. Są wpychane w kanał bezradności, z którego trudno się wydostać. Więc nie jest to tylko ich problem, ale także problem społeczny" - mówi.
Same szkoły - jak wynika z badań Instytutu Spraw Publicznych - często uzasadniają segregację chęcią lepszej organizacji pracy. Pojawia się więc np. podział na klasy "świetlicowe" i "nieświetlicowe", a więc złożone z uczniów miejscowych lub dojeżdżających. Jeszcze inny mechanizm to tzw. klasy pakietowe - do jednej trafiają uczniowie, których rodzice płacą za dodatkowe zajęcia z angielskiego, muzyki i informatyki. W drugiej nie ma żadnych zajęć dodatkowych, bo opiekunów na nie nie stać.
Dyrektor Krystyna Starczewska nie ma wątpliwości, że jedną z przyczyn segregacji są rankingi. "Dla szkół, zwłaszcza niepublicznych, liczą się przede wszystkim wyniki końcowe, dlatego nie chcą przyjmować dzieci, które mogą im obniżyć poziom" - tłumaczy. Inni pedagodzy opowiadają o dyrektorze niepublicznej szkoły pod Warszawą, który publicznie, bez zażenowania wyjaśniał, skąd się bierze sukces jego placówki. "Nie przyjmujemy dzieci, które mają zaświadczenia od psychologów, z gorszych rodzin ani takich, które mogłyby obniżyć poziom nauki" - mówił.
Renata Kim
Aplikacja eprzasnysz.pl
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
czy troska O biedniejsze dzieci nie jest fałszywa. Wśrod wielu ustaw Platforma chce ukraśc nasze dzieci obowiazkiem przedszkolnym od 4 roku
odpowiedz
Zgłoś wpis
baśka - niezalogowany
2008-09-12 10:19:29
rzeczywiście ale maturę mam już za sobą parę ładnych lat ale do rzeczy co Ty sądzisz o segregacji w szkołach a zwłaszcza w Przasnyszu ,może będzie miło i ciekawie
odpowiedz
Zgłoś wpis
xxx - niezalogowany
2008-09-11 20:35:36
jakbyś nauczył się jeszcze stosować interpunkcje - mogło by być ciekawie :)
odpowiedz
Zgłoś wpis
baska - niezalogowany
2008-09-11 08:55:26
moze postawmy getta dla biednych to glupota te dzieci niektore lepiej sie ucza a nizeli dzieci z rodzin bogatych bo im wszystko wolno a pedagodzy przymykaja oko bo np.rodzice pracuja w UM lub maja swoj interes ale moze byc tak ze dzis oni a jutro ten niedoceniony przez nich dzieciak bedzie sedzia lub pedagogiem czy kims innym na stanowisku i tu role moga sie odwrocic ale my patrzymy co dzis a nie zdajemy sobie sprawy co bedzie jutro tym krzywdzimy przedewszystkim dzieci ich spojrzenie pozytywne na swiat segregacja to absurd w klasie powinny byc rozne dzieci to wlasnie powoduje ze ten slabszy chce tez byc dobrym a nawet lepszym a tak to sie dzieje nie krzywdzmy dzieci bo za jakis czas moga nam sie tym odplacic
odpowiedz
Zgłoś wpis
Podziel się swoją opinią
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
czy troska O biedniejsze dzieci nie jest fałszywa. Wśrod wielu ustaw Platforma chce ukraśc nasze dzieci obowiazkiem przedszkolnym od 4 roku
rzeczywiście ale maturę mam już za sobą parę ładnych lat ale do rzeczy co Ty sądzisz o segregacji w szkołach a zwłaszcza w Przasnyszu ,może będzie miło i ciekawie
jakbyś nauczył się jeszcze stosować interpunkcje - mogło by być ciekawie :)
moze postawmy getta dla biednych to glupota te dzieci niektore lepiej sie ucza a nizeli dzieci z rodzin bogatych bo im wszystko wolno a pedagodzy przymykaja oko bo np.rodzice pracuja w UM lub maja swoj interes ale moze byc tak ze dzis oni a jutro ten niedoceniony przez nich dzieciak bedzie sedzia lub pedagogiem czy kims innym na stanowisku i tu role moga sie odwrocic ale my patrzymy co dzis a nie zdajemy sobie sprawy co bedzie jutro tym krzywdzimy przedewszystkim dzieci ich spojrzenie pozytywne na swiat segregacja to absurd w klasie powinny byc rozne dzieci to wlasnie powoduje ze ten slabszy chce tez byc dobrym a nawet lepszym a tak to sie dzieje nie krzywdzmy dzieci bo za jakis czas moga nam sie tym odplacic