13 listopada 2025 roku o godzinie 11:00 Mariusz Cichowski, mieszkaniec Przasnysza, stanął na szczycie Island Peak (Imja Tse, 6189 m n.p.m.), osiągając cel wielodniowej wyprawy w serce Himalajów. To nie tylko triumf fizyczny, ale także duchowa podróż przez majestatyczne krajobrazy, ciszę klasztorów i siłę wspólnoty.
„Robimy trudne rzeczy nie dlatego, że są przyjemne, ale dlatego, że są jak ukąszenie mroźnego wiatru – mobilizują, hartują, otwierają nowe drogi” – pisze Mariusz, dzieląc się refleksjami z trasy. Wyprawa była pełna wyzwań, ale też chwil zachwytu, ciszy i pokory. Serce biło szybciej – z wysiłku, emocji, czasem ze strachu.
Katmandu – deszczowe powitanie i oczekiwanie na lot do Lukli
Lukla – początek trekkingu pod Everest, pełen energii i endorfin
Namche Bazaar – stolica Szerpów, 12 km marszu i 1100 m przewyższenia przez lasy, mosty i modlitewne młynki
Nangkartshang Peak (5083 m) – pierwszy zdobyty szczyt, idealny na aklimatyzację
Everest Base Camp (5364 m) – półmetek wyprawy, widoki zapierające dech
Island Peak (6189 m) – kulminacja wysiłku, determinacji i marzeń
Wyprawa odbyła się w zespole, który wspólnie pokonywał trudy wysokości, niedoboru tlenu i zmiennej pogody. Atak szczytowy rozpoczął się w nocy, a Island Peak okazał się łaskawy – pozwalając uczestnikom stanąć na jego wierzchołku i spojrzeć na świat z perspektywy, która zmienia wszystko.
Gratulacje dla Mariusza i całej ekipy! Wasza wyprawa to dowód, że siła, pasja i pokora prowadzą na szczyty – dosłownie i metaforycznie. Niech Himalaje będą dla Was nie tylko wspomnieniem, ale inspiracją na kolejne drogi życia. Namaste!
(fot. Mariusz Cichowski/fb)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie