Najwyższa Izba Kontroli negatywnie oceniała proces powstawania w Polsce farm wiatrowych. Kontrola przeprowadzona przez ten organ obnażyła kulisy powstawania wiatraków w Polsce. Wiatraki na przestrzeni ostatnich kilku lat stały się nieodłącznym elementem polskiego, a w tym i mazowieckiego, krajobrazu.
Na przestrzeni ostatnich 5 lat ilość montowanych masztów ze skrzydłami prawie potroiła się. O ile w 2009 r. powstało w Polsce 300 wiatraków, to już w 2013 wybudowano ich prawie 850. Dostarczają 3,6% energii wyprodukowanej w Polsce.
Wiatraki miały być ekologicznym elementem krajobrazu, miały być źródłem energii odnawialnej, która wypełni lukę energetyczną po wprowadzeniu w życie postanowień pakietu klimatycznego ograniczających emisję do atmosfery dwutlenku węgla. Z uwagi na rzekomo proekologiczny charakter wiatraków, ich budowa w dużej mierze współfinansowana jest ze środków Unii Europejskiej oraz Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.
Jednak wiatraki miast przyjaznej środowisku alternatywie dla konwencjonalnych źródeł energii stały się utrapieniem polskiej prowincji, a energia przez nie produkowana wiatraki.eprzjest znacznie droższa od konwencjonalnej. NIK wskazuję, że budowa wiatraków odbywa się przy ogromnych protestach społecznych. Władze lokalne wydając stosowne decyzje administracyjne umożliwiające inwestorom budowę farm wiatrowych ignorują zdanie lokalnej społeczności, konsultacje społeczne przeprowadzane są w zakresie daleko niewystarczającym, a ich wyników nie bierze się pod uwagę przy podejmowaniu decyzji.
Najwyższa Izba Kontroli ustaliła, że brak jest precyzyjnych przepisów, które regulują lokalizację i przede wszystkim odległości od siedzib i siedlisk ludzkich . Powoduje to uciążliwość do mieszkańców oraz wprowadza nieład architektoniczny.
NIK w swoim raporcie pokontrolnym ujawnił jeszcze jedną rzecz, która nakazuje zastanowić się nad jakością naszych samorządów. Otóż 30% wszystkich wiatraków zlokalizowanych jest na gruntach należących do wójtów, radnych lub pracowników samorządu terytorialnego.
„Sytuacje takie noszące znamiona konfliktu interesów stwarzały zagrożenie wystąpienia zjawisk o charakterze korupcyjnym, a także noszącym znamiona niedopuszczalnego lobbingu.” – czytamy w materiałach opublikowanych przez Najwyższa Izbę Kontroli.
Nic dziwnego, że Polacy szybko zaczęli organizować się przeciwko budowie elektrowni wiatrowych w bezpośredniej bliskości siedlisk ludzkich. Także na północnym Mazowszu powstały stowarzyszenia udzielające pomocy tym, nie zgadzają się by w bezpośredniej bliskości ich domostw powstawały farmy wiatrowe generujące uciążliwość i hałas.
Działaczem jednego z nich - Ogólnopolskiego Komitetu Obrony Mieszkańców przed Budową Elektrowni Wiatrowych- jest Piotr Kurowski, mieszkaniec Burkat, radny gminy Sońsk. Warto mu w tym miejscu podziękować za jego społeczna pracę i zaangażowanie. Wszystkim, którzy nie wiedzą, co robić kiedy koło ich domu ma powstać elektrownia wiatrowa polecam jego pomoc. Jak go znam - nikomu nie odmówi.
Maciej Wąsik
Aplikacja eprzasnysz.pl
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
to sobie stawiajcie elektrownie atomowe!!!
wole wiatrak niż dym z komina elektrowni