2 października w Miejskim Domu Kultury odbędzie się wernisaż wystawy, której autorem jest Joseph Begnaud. MDK zaprasza do sali widowiskowej o godzinie 16.00
Joseph Begnaud – (ur. 1974r.) pochodzący ze Stanów Zjednoczonych artysta plastyk, obecnie mieszkający w Portland. Absolwent Uniwersytetu w Dayton (1996) gdzie studiował rysunek, malarstwo, historię sztuki i filozofię, oraz Indiana University w Bloomington (1998) gdzie studiował rysunek i malarstwo. Autor trzech wystaw indywidualnych: „Selected Drawings” Clapp Mouse, Portland – 2003; „Mimow Cycle: Drawings” Mazowieckie Centrum Kultury i Sztuki w Warszawie – 2007; „Night Fictions” Susan Maasch Fine Atr, Portland – 2010. W 2011 roku jest planowana wystawa indywidualna artysty w Galerii „RAVEN” w Krakowie. W latach 1992 – 2010 uczestnik 37 wystaw grupowych głównie w USA. Laureat wielu nagród i wyróżnień. Wykładowca i nauczyciel rysunku i malarstwa. Związany z Polską poprzez żonę Beatę, która jest córką słynnego polskiego aktora mima Stefana Niedziałkowskiego.
Joseph Begnaud prezentuje w przasnyskiej Galerii „NA PIĘTRZE” kilkanaście prac z cyklu „Night Fictions” („Nocne Opowieści”)
„Szła już przez dłuższą chwilę. Jej zmysły były wyostrzone przez walkę z nocą i przykrytą śniegiem stałością otoczenia. Podczas drogi powietrze chłodziło jej budzące się myśli, a jej umysł błądził...”
Te obrazy to opowieści. Gdyby spisano ich historie wiele z nich zaczynałoby się w ten sposób. Widz czyta w nich historię naszych bohaterów. Stan ich myśli jest implikowany przez wyraz twarzy, gesty i znaki. Bohaterowie są nieświadomi obecności zarówno innych postaci jak i widowni. Każdy z nich jest zagubiony w świecie zmysłów, zaabsorbowany tylko przez własne myśli i emocje. Oczywiście możemy zauważyć że ich sytuacje są wyraźnie równoległe. Pojawia się pokusa by ułożyć historie według sekwencji, lecz takowej nie ma. Zapewniam, że nie było jakiejkolwiek wizji do zilustrowania, ani też dydaktycznych zamiarów. Historie te są efektem procesu malowania. Obrazy to nieefektywny środek bezpośredniej komunikacji, lub też po prostu tworzenie wizji. Podsuwają one niejednoznaczne wnioski i ukazują swe prawdziwe oblicze dopiero z biegiem czasu. Podobnie do pisania powieści - używam malowania jako wspólnego doświadczenia z widzem – zadawania pytań bez oczekiwania odpowiedzi. Malowanie, pisanie i oglądanie – wszystko to działania polegające na objawieniach i odkrywaniu.
Jeśli spojrzysz wystarczająco intensywnie w ciemność, zaczniesz dostrzegać tam coś. To, co widzę ja, jest powodowane przez oczekiwania, przez czas który spędziłem na wędrowaniu przez śnieg nocą. Tematem serii jest tęsknota, uwielbienie do bycia zagubionym, ekscytacja i obawa o to, co może spotkać nas w ciemnościach. Zima, dzikie otoczenia, noc to metafory nieznanego, rzeczy wzniosłych. Nasz wiek gonitwy i informacji wznieca nową tęsknotę za powolnością, introspekcją i doświadczeniami które są poza rozsądkiem. Wyjazd do Pompei ukazał mi że figury mogą zyskać znaczenie poprzez pół-istnienie, piękno poprzez zniszczenie. Malowidła ścienne w Willi Tajemnic byłby mniej ciekawe jeśli byłyby nienaruszone. Gdyby droga do nich była mniej stroma, klimat mniej gorący, miasto mniej odległe - doświadczenie ich osobiście mogłoby być mniej wartościowe. W tym sensie temat moich prac mógłby być postrzegany jako dosłowne odbicie pielgrzymki lub żmudnej wyprawy do końca jej samej.
Mój proces jest odbiciem mojego przekonania, że sztuka jest bogatsza gdy jest odkrywana niż gdy jest narzucona. Używam różnych źródeł: brałem statyw na śnieg, fotografowałem i szkicowałem. Jednak wciąż pamięć jest moim podstawowym oparciem. Otwieram oczy szeroko w nocy i próbuję zatrzymać przeżycie. W studio elementy te są łączone, jednak rzadko zaczynam z konkretną wizją w moich myślach. Każdy obraz zaczyna się nieokreślonym nastrojem przynoszonym przez kolor. Gdy forma przybiera kształt, próbuję ją nazwać i nadać jej wyraz. Światło jest teatralne – pozwala nam to doświadczyć tego, co wychodzi na jaw. Niektóre figury otrzymują punkt odniesienia, lecz wiele z nich jest całkowicie wymyślonych. Detal "wzlatuje i upada". Jeśli postać zaczyna być zbyt wyraźna lub banalna, będę nad nią pracować by znaleźć coś więcej. Maluję mokrą farbą na mokrym lub suchym obrazie, skrobię ją i zmieniam dopóki powierzchnia nie osiągnie odpowiedniego przekazu. Na koniec dodam, iż praca na małym formacie jest moim niedawnym odkryciem. Zaobserwowałem, że prace na papierze niosą za sobą znacznie inną jakość niż prace większego formatu, których efekt zależy od skali. Powierzchnia jest bardziej kameralna, przez co więcej oczekuje się od przestrzeni obrazkowej, co sprawia, że bardziej docenia się wykorzystaną fakturę i znaki.
Aplikacja eprzasnysz.pl
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
ciekawa tresc ,zobaczymy jak bedzie wygladalo to w realu.powodzenia