Reklama

Historia jakich mało

29/08/2008 01:09
Wykłady, czyli co kierowca wiedzieć powinien
Dzięki wsparciu babci, która zasponsorowała mi kurs, mogłem na początku lutego udać się do wybranego wcześniej ośrodka szkoleniowego. Mój pierwszy wykład odbył się 13 lutego, czego chyba nie zapomnę do końca życia. Kilka anegdot naszego instruktora i ogólne nakreślenie warunków uczestnictwa w kursie wypełniły godzinę zegarową. Postanowiliśmy spotykać się dwa razy w tygodniu. Ze wszystkich kursantów tylko jeden był mi znajomy, i to właśnie w nim szukałem wsparcia i pomocy w zrozumieniu niektórych zagadnień. W trakcie następnych wykładów poznaliśmy wszystkie zasady ruchu drogowego, a nasz instruktor nie omieszkał ubarwiać tychże przepisów własnymi przykładami. Mimo ciekawego sposobu wykładania, muszę z bólem przyznać, że miałem kiedyś kryzys. Człowiek zmęczony z chęcią położy się spać. A że w naszej sali wykładowej były wygodne krzesła, z oparciem które aż prosiło się o zawieszenie na nim głowy to z jednego z wykładów pamiętam tylko to, że… budziłem się kiedy opadała mi żuchwa {usmiech}

Jazdy, czyli jak kierowca jeździć powinien
- Jeździłeś kiedyś?
- Tak
- No to odpalaj i na miasto – tak wyglądała moja rozmowa z instruktorem w trakcie pierwszej jazdy. Najpierw wizyta na placu. Kręcenie ósemek i innych figur, mi jako świeżo dopuszczonemu do samochodu sprawiało niesamowicie wiele radości. Pełnię szczęścia osiągnąłem wyjeżdżając za miasto na swojej drugiej jeździe. Jazda z prędkością 90 km/h wydawała mi się przekraczaniem prędkości światła. Przyznaję, że wysiadając z samochodu nie mogłem doczekać się kolejnego razu. Jednym z tych następnych „razów” był wyjazd do Ostrołęki. Czarne Grande Punto, dla mnie którego wszystkie jazdy odbywały się w Pandzie, wydało się wielkim krążownikiem szos, rodem z amerykańskich filmów sensacyjnych.  Cały wyjazd przebiegał pod znakiem blokującego się dywanika pod pedałem sprzęgła, dzięki czemu samochód zgasł mi bodaj pięć razy. Warto wspomnieć jeszcze o ostatniej jeździe przed egzaminem. 8 lipca 2008 roku, znów wspominane dawne miasto wojewódzkie. Nowy instruktor, nowy samochód, stres, nerwy. To musiało się przełożyć na efekty. Byłem załamany. Wjazd w drogę pod prąd, nie zatrzymanie się przed znakiem stop, wymuszenie pierwszeństwa, przekroczenie prędkości w strefie zamieszkania. Jednym słowem, fatalnie.

Egzamin, czyli jak kierowca zdawać powinien
Ciepły (choć mi było niesamowicie zimno), lipcowy dzień. Po naprawdę długim kursie nareszcie upragnione prawo jazdy w zasięgu ręki. O godzinie 9. wchodzę do sali komputerowej WORD-u w Ostrołęce. Testy… robiłem je przez ostatnie dwa tygodnie z uporem maniaka. W domu zawsze bezbłędnie, a tu raptem trzy wątpliwości. Trzy, a mogę popełnić dwa błędy. Jedna zmiana odpowiedzi i… jak się okazuje zarazem jedyny błąd w tej części egzaminu. Świetnie! Przynajmniej nie będę się wstydził przed znajomymi. Po chwili wchodzę do poczekalni. Obok mnie pewna kobieta wyznaje, że zdaje już ósmy raz, po czym następna dodaje, że dla niej to piąte podejście. No tak, ja dopiero pierwszy, mam prawo oblać. W tym momencie słyszę swoje nazwisko. Samochód numer 5. Zaczynamy od placyku. Łuk i górka bezbłędnie w pierwszej próbie. Niestety zaczyna padać deszcz. W stresie nie pamiętam gdzie włącza się wycieraczki. A jednak! Znalazłem odpowiedni włącznik. Odwiedzamy dokładnie te same miejsca gdzie byłem wczoraj. W pewnym momencie zatrzymujemy się na skrzyżowaniu.
- Może patrzył pan na zegarek o której zaczynaliśmy? – powiedziałem.
- Owszem, patrzyłem.- otrzymałem w odpowiedzi od egzaminatora.
- A mógłby mi pan powiedzieć kiedy to było?
- Mógłbym. – odpowiedział wyraźnie rozbawiony sytuacją egzaminator.
- No więc?
- Jeździmy szesnaście minut.
O zgrozo! Jeszcze tyle czasu. Trzymałem rękę na pulsie. Oczy obracały mi się dookoła głowy. W pewnym momencie widzę, że wracamy pod WORD. Parkujemy na jego terenie i dostaję wynik. Zdałem! Muszę przyznać, że była to jedna z milszych chwil w życiu. Ze swojej strony mogę tylko wszystkim kursantom życzyć powodzenia

Aplikacja eprzasnysz.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    mokasyn - niezalogowany 2008-09-03 18:16:12

    polecam pana Jasińskiego - najlepszy nauczyciel pod słoncem - super klimat, swietna zabawa i prawko za pierwszym podejsciem!

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    - niezalogowany 2008-08-31 02:04:56

    4 podejścia i zdane. Ci co zdawali bez kamer i z całym placykiem wiedza jakie to bylo zabawne:) Uczyli pokonywac manewry na placyku patrząc się na linie tylko na jednym z torów linie były krzywe:D

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    - niezalogowany 2008-08-30 21:27:09

    Jak to nie powinieneś? A zasada ograniczonego zaufania niby po co została wymyślona? To, że ma się pierwszeństwo, a ktoś przed Tobą łamie przepisy, to nie znaczy, że można to olać i jechać wprost na niego. Jeżeli jest czas na reakcję (a z tego co rozumiem, miałeś tan czas, skoro zwolniłeś) to jak najbardziej powinno się zareagować w taki sposób, aby uniknąć kolizji/wypadku. Dziwny ten pan egzaminator był...

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    zpp - niezalogowany 2008-08-30 00:59:51

    Z tymi pieszymi, to u mnie dwa razy sie zdarzylo, ze mialem zielone a piesi czerwone i wchodzili na jezdnie. Ja zahamowalem a pan egz. powiedzial ze nie powinienem zwalniac, no i mial chyba racje.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    - niezalogowany 2008-08-30 00:20:40

    Ja za pierwszym razem oblałem, zanim w ogóle zacząłem wykonywać manewry na placu. Pan egzaminator uznał, że ruszając, przejechałem za blisko zaparkowanego obok samochodu i stworzyłem niby zagrożenie. Po pierwsze od tego zaparkowanego samochodu dzieliło mnie spokojnie ze dwa metry. Po drugie jak bym miał ruszyć z większej odległości to bym chyba musiał najpierw ten samochód przepchnąć na większą odległość. Przecież ruszając z miejsca, oddalałem się od tego zaparkowanego samochodu, a nie jechałem wprost na niego. Ale kto zdawał jeszcze za czasów, jak nie było kamer w wozach, ten pewnie pamięta różne podobne kwiatki. Chociaż wtedy dosyć popularne było, jak jeden z panów egzaminatorów w Ostrołęce oblewał za zbyt powolną jazdę (tak, dokładnie, jak miałeś czysto przed sobą, a jechałeś 50 km/h to się wkurzał, że za wolno, chociaż w mieście szybciej nie można było). Pamiętam też fajną sytuację, jak jedna dziewczyna manewr "zawracania na 3" wykonała chyba w 10 ruchach, a i tak zdała. :) Na szczęście przy drugim podejściu trafiłem na normalnego egzaminatora. Raz mi piesi przed maskę wskoczyli. Po chwili na rondzie gościu daje kierunek, że z niego skręca, to ja wjeżdżam na rondo, a ten na kierunku jedzie dalej. W obu przypadkach egzaminator zapytał mnie, co zrobiłem w obu sytuacjach. Ja tak sobie myślę, że niby co miałem robić, hamowałem i tak mu odpowiedziałem. Dostałem pochwałę za prawidłową reakcję i w ogóle po mieście pojeździłem sobie może z 10-15 minutek. Egzamin zaliczony. :) Podobno teraz, jak już są te kamery to jest lepiej i rzadziej trafia się na przypałowych egzaminatorów. Osobie z mojej rodziny mimo wszystko taki się trafił, ale wszystko zostało nagrane na kamerze, odwołał się i poprawkę miał za darmo. Tak dla formalności.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    zpp - niezalogowany 2008-08-29 18:23:47

    Jak dobrze mieć już to za sobą :) Matura mnie tak nie stresowała jak ten egzamin. Zdałem za 3 razem. A szkołę jazdy bardzo dobrze wspominam i znajomym polecam.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ePrzasnysz.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do