Reklama

Dysleksja, dysgrafia, dysortografia, dyskalkulia...

03/01/2009 17:32
Coraz więcej dzieci ma zaburzenia w czytaniu, pisaniu, liczeniu... Chyba nie ma klasy w szkole, w której nie byłoby choć jednej osoby z takimi dysfunkcjami. Jak je leczyć? Kiedy zaprowadzić dziecko do poradni? Czy opinie psychologiczno-pedagogiczne są nadużywane?

Dysleksja w węższym znaczeniu oznacza trudności w czytaniu, dysgrafia polega na zniekształcaniu strony graficznej pisma, dysortografia to trudności w pisaniu, przejawiające się popełnianiem różnego typu błędów, w tym ortograficznych, a dyskalkulia to zaburzenia w rozwiązywaniu najprostszych nawet zadań matematycznych, np. trudności w dodawaniu czy mnożeniu. Czy to obecne czasy wpływają na powiększającą się liczbę osób z tymi zaburzeniami? - Wcześniej te dysfunkcje nie były po prostu nazwane. Poza tym rodzice zgłaszali się z dzieckiem do poradni bardzo rzadko - twierdzi Izabela Garwacka, pedagog z Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej nr 1 w Płocku.

Podobnego zdania jest Maria Sochacka, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 17 w Płocku: - Kiedyś takich dzieci też było wiele, ale mówiło się po prostu: "Jesteś nieukiem". Nauczyciele czasem sami podejrzewają, że dziecko cierpi na dysfunkcję, ale to rodzic musi skierować swą pociechę na badania do poradni.

Sochacka dodaje, że w jej szkole w każdej klasie jest kilkoro dzieci z różnymi zaburzeniami. Są też takie klasy, w których ponad połowa uczniów ma opinie z poradni, ale nie wszystkie stwierdzają dysfunkcje. - Nauczyciel musi to wiedzieć dla dobra dziecka i to nie tylko nauczyciel polonista - zaznacza.

Dyrektorka "siedemnastki" jako jeden z powodów zaburzeń wymienia to, że dzieci za mało czytają. Nie ukrywa też, że niektórzy rodzice są zbyt nadgorliwi w tej kwestii i chcą dziecku załatwić opinię, żeby miało łatwiej podczas egzaminu.

- Dziecku trudno jest oszukać psychologa czy pedagoga, ponieważ w trakcie badania sprawdzamy też zeszyty i prace pisemne z lekcji - mówi Garwacka i zaznacza, że brak czytania nie wpływa na popełnianie błędów ortograficznych. Dziecko oczywiście powinno dużo czytać, ale tekst musi być dostosowany do możliwości konkretnej osoby. Bardzo często uczeń gimnazjum, który cierpi na dysfunkcję, czyta na poziomie dziecka ze szkoły podstawowej.

Jak rozpoznać tego typu zaburzenia? - Duże znaczenie ma już sama ciąża. Jeśli kobieta żyje w stresie lub np. przeszła jakieś silne zatrucie pokarmowe, to jej dziecko może mieć którąś z dysfunkcji - twierdzi Garwacka. Wylicza również kolejne symptomy: brak raczkowania, niechęć do rysowania, zabawy (np. układania puzzli). Rodzice mogą też zauważyć zaburzenia dziecka, kiedy uczy się pierwszych liter, wierszyków. Jeśli coś wzbudzi ich podejrzenia, powinni się zgłosić do poradni. Badanie trwa około 2 godzin. Jeśli dziecko ma problemy z koncentracją, trzeba robić częste przerwy. Opinia jest ważna cały czas, natomiast na kolejne egzaminy potrzebny jest nowy dokument. Dlatego robi się badania kontrolne. Od momentu złożenia wniosku do pierwszego badania mija zazwyczaj pięć-sześć miesięcy. Po komplecie badań opinia wydawana jest w ciągu dwóch-trzech tygodni. - Najmłodsi pacjenci mają po sześć lat, najstarsi są przed maturą - wyjaśnia Garwacka. (Aleksandra Dybiec)

Aplikacja eprzasnysz.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    *** - niezalogowany 2009-01-04 22:29:25

    Niestety czasem "dysfunkcja" jest wynikiem lenistwa i pójścia na łatwiznę! Na szczęście są już takie testy sprawdzające czy dana dysfunkcja występuje czy nie, że nie da ich się tak łatwo obejść. Pytanie tylko dlaczego teraz jest taki "wysyp" dysfunkcji? czy nie dlatego, że dzieciaki mają za dużo na głowie? Brakuje im czasu, żeby najnormalniej w świecie wziąć książkę do ręki i poczytać ;/ I do tego jeszcze władza chce dołożyć obniżenie wieku rozpoczęcia nauki w szkole podstawowej, wtedy dopiero będzie masa dzieci z dysfunkcjami, bo niestety pewnych rzeczy nie da się przeskoczyć i przyspieszyć.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    rodzic - niezalogowany 2009-01-04 22:11:32

    Ej,chyba przesada o tak licznych klasach.To chyba nie w Przasnyszu.Owszem rodzic kieruje dziecko na badania,ale wspópraca ścisła nauczyciel-rodzic jest niezbędna.Moje dziecko jest już dorosłe,ale naukę w kl.I-III wspominam z odrazą.Uwagi,uwagi,uwagi i rozmowy z wychowawcą-bezowocne! a WTEDY wychowawca powinien coś zasugerować-nic.Teraz są mądrzejsi nauczyciele/ci młodzi/ no i rodzice.Nie bagatelizujcie dysfunkcji u dzieci, to bardzo ważne.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    pracownik porad - niezalogowany 2009-01-04 13:27:06

    to prawda, że pracownicy poradni przesadzają z wydawaniem opinii o konkretnych dysfunkcjach na prośbę rodziców ale czy w klasie 35-38 osobowej, jeszcze takie istnieją możliwa jest praca z uczniami bez dysfunkcji i z takimi, którzy wykazują najprzeróżniejsze dysfunkcje?

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ePrzasnysz.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do