By zabić karpia, musisz mieć szkołę średnią

Głośno zrobiło się w tym roku o przepisach dotyczących uśmiercania karpii. Główny Lekarz Weterynarii wydał oświadczenie mówiące, jak "legalnie zabić" tą rybę. I tak, na przykład w punktach sprzedaży detalicznej, jedyna dopuszczalna metoda to "uderzenie tępym narzędziem w głowę".

Za zabicie karpia w inny sposób... "„kto zabija, uśmierca zwierzę albo dokonuje uboju zwierzęcia z naruszeniem przepisów - podlega karze pozbawienia wolności do roku, ograniczenia wolności albo grzywnie".

Jak donosi serwis prawnik.pl by zabić karpia, niezbędne jest... wykształcenie. Co najmniej zasadnicze zawodowe. Poza tym, nikomu nie wolno zabijać ryby przy dzieciach.
Przypominamy również, że obowiązujące od lat przepisy zabraniają przenoszenia żywych karpii w filiowej reklamówce. By przenieść do domu żywą rybę, należy się zaopatrzyć w specjalnie do tego przystosowany, plastykowy pojemnik.

Karp karpiowi nierówny
Jak wyczytaliśmy w "Dzienniku Polskim", łatwo trafić na niesmacznego karpia. Jak donosi gazeta, nie warto inwestować w ryby "garbate i krótkie", bo oznacza to, że były tuczone na szybko – przybrały na masie, ale kręgosłup nie zdążył się wydłużyć. Poza tym, ryby tuczone w ekspresowym tempie nie są karmione naturalnym pokarmem, a granulatami wysokobiałkowymi. "Dzienni Polski" podaje, że nie warto również kupować ryb pochodzących ze zbyt "ciasnych" hodowli - może się okazać, że ryby te pływały we własnych odchodach, co skutkuje rozmaitymi chorobami, oraz podawaniem im antybiotyków.

Często narzekamy na zły smak karpia – kolejne powody, które za nim stoją, to muliste dno. Hodowcy, w ostatnich dniach przed wywieziem ryb, powinni je przenieść do zbiornika o nie zamulonym. Wówczas charakterystyczny "smrodek" nie da się we znaki, gdy karp będzie już przyrządzony. I znowu – zapach zależy również od tego, czy ryba była karmiona ekologicznym pokarmem.

Jak niewprawne oko ma poznać smacznego karpia? Jak twierdzi "Dziennik" – po cenie. Karp hodowany w dobrych warunkach kosztuje około 13 – 18 zł za kilogram. Te po 10 zł są już nieco podejrzane.
(oprac. GA)