Niesłychanie groźna sytuacja miała miejsce w sąsiednim Makowie Mazowieckim. 31 października dobiegała właśnie pora obiadowa, gdy mieszkańcy bloku przy ulicy Mickiewicza poczuli dym i spaleniznę dobiegające z jednego z mieszkań. Nie zwlekając zawiadomili straż pożarną i policję.
Służby natychmiast pojawiły się na miejscu i dostały do lokalu, z którego wydobywał się swąd. Okazało się, że na wszelkie interwencje było już za późno... kartoflak został przypalony w stopniu uniemożliwiającym odratowanie potrawy. Bo chodziło właśnie o nieudany obiad. Zamieszkujący lokal makowianin przypalił ziemniaczane ciasto, co spowodowało nieprzyjemny zapach w znacznej części bloku.
W komunikacie policyjnym czytamy, że mężczyznę pouczono. Nasuwa się zabawne poniekąd pytanie– czy poznanie przepisu na kartoflaka obejmuje standardowe szkolenie makowskich policjantów, czy może tylko poinformowano kiepskiego kucharza, że nie należy przypalać potraw, bo grozi to pożarem? (GA)
Aplikacja eprzasnysz.pl
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
do "gościa" to dobre.... i jeszcze mu porządne manto spuścił !!!!
przynajmniej widać że psy mają nosa
nie wiem czy to nie za mało, ja bym go powiesił za jaja na balkonie!!!
Powinni zamykać za spalenie kartoflaka. Mniam