Podobnie jak w ubiegłym roku organizatorzy ceremonię wręczenia „jednorożeckiego trofeum” połączyli z gminnymi obchodami Święta Niepodległości. 10 listopada był świętem gminnym, na którym dokonano wręczenia Statuetki Jednorożca oraz odbyła się wieczornica z okazji narodowego święta Polaków.
Uroczystość rozpoczęła się o godz. 18.30. Po przedstawieniu przybyłych gości i przybliżeniu osoby uhonorowanej, wójt Gminy Jednorożec Michał Lorenc wręczył Statuetkę Stanisławowi Gosiowi z Lipy. Następnie słowa wdzięczności za zasługi dla Gminy Jednorożec spłynęły ze strony Ochotniczych Straży Pożarnych z terenu gminy. W ich imieniu głos zabrał prezes OSP Jednorożec Edward Mordwa. Kolejnym akcentem wieczoru był montaż słowno-muzyczny zaprezentowany przez uczniów Publicznej Szkoły Podstawowej im. Adama Chętnika z Jednorożca.
Pan Stanisław nie ukrywał tremy, która towarzyszyła mu podczas ceremonii. Z natury jest osobą skromną, zamkniętą w sobie, stroniącą od większych zgromadzeń ludzi. Podczas zakulisowych rozmów laureat wyróżnienia mówił, iż „....tak naprawdę nic wielkiego w życiu nie zrobiłem. Robiłem tylko to, co moi rówieśnicy w okresie okupacji hitlerowskiej. [...] Tak nas wychowano przed wojną. Wiedzieliśmy, że trzeba stawać w obronie ojczyzny. [...] Już w młodym wieku mieliśmy do czynienia z bronią, która łatwo można było przed wojną nabyć.” Szkolenia strzeleckie były przydatne w celu późniejszej obrony ojczyzny.
Pomimo pasma cierpień, których doświadczył były żołnierz Narodowych Sił Zbrojnych-Armii Krajowej, zachowuje spokój, pogodę ducha oraz dobry humor. Stanisław Goś ma 87 lat i zadziwiająco dobrą kondycję, którą zawdzięcza aktywnemu trybowi życia (jeździ rowerem oraz samochodem). Ponadto, jak mawia swoją żywotność zawdzięcza abstynencji, ponieważ w swoim życiu wypił tylko śladową, bardzo znikomą ilość alkoholu.
O przeżyciach laureata pisaliśmy już na łamach TO. Wojenna, konspiracyjna, eneszetowska przeszłość splatała się z powojenną wywózką do obozu pracy do Stalinogorska, a także późniejszymi prześladowaniami i karą więzienia.
Podczas rozmów z uczestnikami gali, pan Stanisław zastanawiał się nad tym, jaki będzie świat za kilkadziesiąt lat, ponieważ za jego życia wszystko zmieniło się nie do poznania. „Nikt nie uwierzyłby, że dożyjemy takich czasów, kiedy żywność będzie ogólnodostępna, kiedy dostęp do edukacji na każdym poziomie będzie w zasięgu możliwości każdego człowieka. Jak chodziłem do Szkoły Powszechnej do Jednorożca można było kupić bułkę, która kosztowała 5 groszy. Mój tata dawał mi taką kwotę, ale pamiętam, że wielu uczniów nie było stać nawet na bułkę” –dodaje pan Stanisław.
Głównym organizatorem uroczystości był wójt Gminy Jednorożec Michał Lorenc, Gminny Zespół Kultury i Sportu, Stowarzyszenie „Przyjaciele Ziemi Jednorożeckiej” oraz Publiczna Szkoła Podstawowa im. Adama Chętnika w Jednorożcu. Pomocy udzieliło również jednorożeckie gimnazjum. Statuetka została wręczona już po raz drugi. Kolejne rozdanie odbędzie się w przyszłym roku. Pozostaje mieć tylko nadzieję, że nie zabraknie osób i instytucji działających dla dobra mieszkańców Gminy Jednorożec.
Aplikacja eprzasnysz.pl
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Jeśli chodzi o przyczółki na Dnieprze, to gorzki żal za wyprawę na Kijów marsz. Piłsudskiego gdy zbliżał się termin Plebiscytu Mazurskiego zarządzonego przez Mocarstwa Traktatem Wersalskim. I tak zaczęła się wojna bolszewicka 1920 roku - za program niepodległościowy - federacyjny. Nie była to wojna o Polskę o rozszerzenie naszych granic lecz o powołanie Państwa Ukraińskiego. Marszałek w nieraz mówił, ze Jego przeznaczeniem jaka Męża Stanu jest przynoszenie wolności narodom na naszych wschodnich rubieżach. Więc idea federacyjna Marszałka kontynuowana teraz przez PIS i PO to powoływanie nowych państw z naszych polskich Kresów
odpowiedz
Zgłoś wpis
fan - niezalogowany
2009-11-22 07:06:12
podałem na podstawie książeczki Henryka Syski o Chętniku z 1969 dostępnej w bibliotece w Przasnyszu
odpowiedz
Zgłoś wpis
pius - niezalogowany
2009-11-21 19:42:16
Propozycja dla fan"a, aby jeśli publikuje tak ciekawy tekst, podpisał się pod nim, lub wkleił też źródło i nazwisko autora, jeśli to nie jego. To nie tylko z grzeczności, ale i obowiązku.
odpowiedz
Zgłoś wpis
fan - niezalogowany
2009-11-21 15:08:42
HISTORIA JEDNEJ PASJI Dr Adam Chętnik /1885 + 1967/ patriota, pisarz i badacz kurpiowszczyzny to postać niezwykła. Dzieło jego życia – skansen kurpiowski w Nowogrodzie Niemcy zniszczyli dwukrotnie... ale zacznijmy powieść od początku. Po ojcu Wincentym odziedziczył wszechstronne zdolności i zamiłowania. Wincenty Chętnik z Nowogrodu miał pomyślunek i obrotne ręce do wszystkiego. Był wiejskim budowniczym, nie tylko chat, stodół i obór, ale potrafił wznieść stylową leśniczówkę, klasyczny mazowiecki dworek czy też wzorzysty lamus. O wyrobionym uchu i melodyjnym smaku sam wyrabiał i naprawiał skrzypce, basetle, naciągał bębny, stroił kościelne organy. Wyjechał do Anglii do pracy w fabryce mebli eksportowych. Nie żałował wydatków na oświecenie. Poczta dostarczała Gazetę Świąteczną i Zorzę Zapał do muzealnictwa, zbierania pamiątek i utrwalania tradycji ludowych ogarnął Adama Chętnika w czasie wiecu włościańskiego zwołanego do Warszawy przez Narodową Demokrację w grudniu 1905 roku. Przy okazji wiecu zobaczył Adam Muzeum Przemysłu i Rolnictwa i Zachętę Sztuk Pięknych. Był odtąd wytrwałym bywalcem tych przybytków naszej kultury. Zaczął kolekcjonować okazy z dziedziny etnografii. Z tej prywatnej kolekcji Chętnika zorganizowano gabloty kultury kurpiowskiej w oddziałach Polskiego Tow. Krajoznawczego w Łomży, Nowogrodzie i Ostrołęce. Wybuch I wojny światowej spowodował zaprzepaszczenie całego dorobku, ale idei ratowania i wzbogacania dorobku prowincjonalnego nic nie potrafiło zniszczyć. Po odzyskaniu niepodległości Chętnik ze zdwojoną energią zabrał się do dzieła ratowania kultury regionalnej. Na własnej działce rozpoczął budowę skansenu, który otwarto w 1927 roku. Niestety, o świcie 1 września `39 na placówkę regionalną w Nowogrodzie spadły pierwsze niemieckie bomby, a jej założyciel fundator był poszukiwany przez gestapo. Jego dzieło nie ograniczało się do zbierania w gablotach narzędzi, ozdób i innych martwych przedmiotów. W każdej sytuacji, czy to jako poseł z ramienia Zw. Ludowo Narodowego, czyli endecji, czy też pisarz troszczył się o postęp w rolnictwie, o wzbogacenie piaszczystego regionu kurpiowskiego. To on pierwszy sprowadził na Kurpie aparat fotograficzny i rower. W miesięczniku Zorza 6/09 opisał nowe urządzenie do konnego napędu młockarni i sieczkarni, tj kierat z własnymi rysunkami, w celu upowszechnienia tego wynalazku. Wg Henryka Syski /+2002/ też miłośnika i badacza Kurpi A. Chętnik należał do zastępu nowoczesnych Polaków, pionierów skupionych w Lidze Narodowej, potem a Narodowej Demokracji, a w Polsce Odrodzonej w ZLN i Str. Narodowym. Do tej orientacji należał m.in. Mateusz Sobiech z Kadzidła który pożyczał innym gazety i książki, uczył sadzić drzewka owocowe, był wybierany na delegata w sprawach gromadzkich do Łomży i Warszawy. Chętnik był częstym gościem w domu Mateusza Sobiecha i jego syna Józefa, też posła na Sejm z endecji. Do Ligi należeli też dr Jan Harusewicz z Ostrowi Maz., dr Józef Psarski i późniejszy biskup łomżyński X dr Stanisław Łukomski. Nasz bohater należał do Tow. Oświaty Narodowej, które w 1905 roku stoczyło zwycięską batalię o polska szkołę z zaborcą carskim. Wraz z ojcem Wincentym był więziony za dopominanie się język polski w szkole. Gdy powstała groźba załamania strajku szkolnego i część zastraszonych rodziców skłaniała się do wysłania dzieci na lekcje – tu objawiły się nieprzeciętne zdolności Adama Chętnika. Z dwoma młodzieńcami przemycili z łomżyńskiej apteki substancję o niezwykle trwałym i szkaradnym zapachu, a za pomocą sikawki spryskano izbę szkolną. Dopiero po kilku tygodniach intensywnego mycia, szorowania i wietrzenia możliwe było wejście do szkolnej sali. Oddzielny rozdział w życiu Chętnika, to batalia o całość pogranicza, czyli o przyłączenie do Polski regionu mazurskiego. Urodził się w Nowogrodzie, tuż nad dawną pruską granicą. Jak wielu innych mieszkańców pogranicza miał krewnych za pruskim kordonem. Kontakty polskiej ludności w czasie rozbiorów w tym miejscu ułatwiał spływ drewna rzeką Narwią i jak na każdym pograniczu –przemyt i bibuła. Setki numerów Polaka, a przy okazji i para rewolwerów. Adam Chętnik jako zawodowy i wykształcony etnograf widział wiele podobieństw w obrzędach, nazewnictwie, sprzętach domowych i budownictwie świadczących, że Mazurzy i Kurpie przynależą do plemienia mazowieckiego. Tylko niemieccy majstrowie lub ich mało pojętni terminatorzy wznosili pozbawiony stylu pruski mur – psujący mazurski krajobraz. Dodam, że w czasie II wojny wuj z okolic Krasnosielca był na robotach przymusowych w Prusach w mazurskiej wiosce, gdzie Gutowskim nadano przezwisko Gutzen, a Tarkowskim – Torsten. Gospodarz mojego wuja -Polak stracił na froncie wschodnich wszystkich trzech synów. Tych Mazurów, co pozostali na swej ziemi po II wojnie traktowano niestety jako Niemców lub gestapowców. Wobec zbliżającego się plebiscytu 1920 roku syn Wincentego został kierownikiem oddziału Komitetu Mazurskiego. Wśród założycieli Komitetu mającego dać znać Mazurom, że na nich czekamy był biskup łomżyński Romuald Jałbrzykowski. Na wniosek Chętnika w większych miejscowościach przygranicznych otwarto placówki pocztowe. Wiosną 1920 roku zorganizował wyjazd pokaźnej grupy kurpiowskiej w strojach regionalnych nad polskie Morze – w okolice dzisiejszej Gdyni – budząc zrozumiałe zainteresowania rodaków żyjących do niedawna pod niemieckim butem. Wydawał Gońca Pogranicznego. Wobec terroru niemieckich bojówek prześladujących Polaków na terenach plebiscytowych Chętnik ubolewał w artykułach, że granica ogołocona jest z wojska polskiego, co rozzuchwala nacjonalistów germańskich i odbiera nadzieję na zwycięstwo. Już po Referendum, w 1922 roku przedrukował w Gońcu ... gorzkie myśli autora Wiatru od morza: Jakiż śmiech pomyśleć, że nie zdobywszy jeszcze granic zachodu i północy ... My krwią bohaterska naszych rycerzy, zlewamy teraz przyczółki mostowe na Dnieprze. Pomimo przegranego Plebiscytu A. Chętnik nie zaniechał wytężonej pracy na rzecz powrotu Polski na Mazury. Starosta sanacyjny gnębił go podatkami za założenie regionalnego skansenu wg ideologii: kijem i za mordę. Natomiast władza ludowa - o paradoksie – wykorzystywała wiedzę i zapał tego żarliwego katolika do udowadniania polskości Ziem Odzyskanych. W Ostrołęce jest Towarzystwo Naukowe im. dra A. Chętnika i jego ulica, a Jednorożcu Szkoła Podstawowa które nawiązuje do regionalnej tradycji też uznała go za patrona. Nieco inny jest folklor telewizyjny. Na przełomie tysiącleci w kabarecie Olgi Lipińskiej był motyw góralski. Wraz z wójtem czekali na przybycie ich posła. Przyjazd opóźniał się. więc górale nieco popili i zaczęły się tańce i podskoki. Był to specyficzny folklor i jakby podskakiwali górale ze Wzgórz Golan.
odpowiedz
Zgłoś wpis
Podziel się swoją opinią
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Jeśli chodzi o przyczółki na Dnieprze, to gorzki żal za wyprawę na Kijów marsz. Piłsudskiego gdy zbliżał się termin Plebiscytu Mazurskiego zarządzonego przez Mocarstwa Traktatem Wersalskim. I tak zaczęła się wojna bolszewicka 1920 roku - za program niepodległościowy - federacyjny. Nie była to wojna o Polskę o rozszerzenie naszych granic lecz o powołanie Państwa Ukraińskiego. Marszałek w nieraz mówił, ze Jego przeznaczeniem jaka Męża Stanu jest przynoszenie wolności narodom na naszych wschodnich rubieżach. Więc idea federacyjna Marszałka kontynuowana teraz przez PIS i PO to powoływanie nowych państw z naszych polskich Kresów
podałem na podstawie książeczki Henryka Syski o Chętniku z 1969 dostępnej w bibliotece w Przasnyszu
Propozycja dla fan"a, aby jeśli publikuje tak ciekawy tekst, podpisał się pod nim, lub wkleił też źródło i nazwisko autora, jeśli to nie jego. To nie tylko z grzeczności, ale i obowiązku.
HISTORIA JEDNEJ PASJI Dr Adam Chętnik /1885 + 1967/ patriota, pisarz i badacz kurpiowszczyzny to postać niezwykła. Dzieło jego życia – skansen kurpiowski w Nowogrodzie Niemcy zniszczyli dwukrotnie... ale zacznijmy powieść od początku. Po ojcu Wincentym odziedziczył wszechstronne zdolności i zamiłowania. Wincenty Chętnik z Nowogrodu miał pomyślunek i obrotne ręce do wszystkiego. Był wiejskim budowniczym, nie tylko chat, stodół i obór, ale potrafił wznieść stylową leśniczówkę, klasyczny mazowiecki dworek czy też wzorzysty lamus. O wyrobionym uchu i melodyjnym smaku sam wyrabiał i naprawiał skrzypce, basetle, naciągał bębny, stroił kościelne organy. Wyjechał do Anglii do pracy w fabryce mebli eksportowych. Nie żałował wydatków na oświecenie. Poczta dostarczała Gazetę Świąteczną i Zorzę Zapał do muzealnictwa, zbierania pamiątek i utrwalania tradycji ludowych ogarnął Adama Chętnika w czasie wiecu włościańskiego zwołanego do Warszawy przez Narodową Demokrację w grudniu 1905 roku. Przy okazji wiecu zobaczył Adam Muzeum Przemysłu i Rolnictwa i Zachętę Sztuk Pięknych. Był odtąd wytrwałym bywalcem tych przybytków naszej kultury. Zaczął kolekcjonować okazy z dziedziny etnografii. Z tej prywatnej kolekcji Chętnika zorganizowano gabloty kultury kurpiowskiej w oddziałach Polskiego Tow. Krajoznawczego w Łomży, Nowogrodzie i Ostrołęce. Wybuch I wojny światowej spowodował zaprzepaszczenie całego dorobku, ale idei ratowania i wzbogacania dorobku prowincjonalnego nic nie potrafiło zniszczyć. Po odzyskaniu niepodległości Chętnik ze zdwojoną energią zabrał się do dzieła ratowania kultury regionalnej. Na własnej działce rozpoczął budowę skansenu, który otwarto w 1927 roku. Niestety, o świcie 1 września `39 na placówkę regionalną w Nowogrodzie spadły pierwsze niemieckie bomby, a jej założyciel fundator był poszukiwany przez gestapo. Jego dzieło nie ograniczało się do zbierania w gablotach narzędzi, ozdób i innych martwych przedmiotów. W każdej sytuacji, czy to jako poseł z ramienia Zw. Ludowo Narodowego, czyli endecji, czy też pisarz troszczył się o postęp w rolnictwie, o wzbogacenie piaszczystego regionu kurpiowskiego. To on pierwszy sprowadził na Kurpie aparat fotograficzny i rower. W miesięczniku Zorza 6/09 opisał nowe urządzenie do konnego napędu młockarni i sieczkarni, tj kierat z własnymi rysunkami, w celu upowszechnienia tego wynalazku. Wg Henryka Syski /+2002/ też miłośnika i badacza Kurpi A. Chętnik należał do zastępu nowoczesnych Polaków, pionierów skupionych w Lidze Narodowej, potem a Narodowej Demokracji, a w Polsce Odrodzonej w ZLN i Str. Narodowym. Do tej orientacji należał m.in. Mateusz Sobiech z Kadzidła który pożyczał innym gazety i książki, uczył sadzić drzewka owocowe, był wybierany na delegata w sprawach gromadzkich do Łomży i Warszawy. Chętnik był częstym gościem w domu Mateusza Sobiecha i jego syna Józefa, też posła na Sejm z endecji. Do Ligi należeli też dr Jan Harusewicz z Ostrowi Maz., dr Józef Psarski i późniejszy biskup łomżyński X dr Stanisław Łukomski. Nasz bohater należał do Tow. Oświaty Narodowej, które w 1905 roku stoczyło zwycięską batalię o polska szkołę z zaborcą carskim. Wraz z ojcem Wincentym był więziony za dopominanie się język polski w szkole. Gdy powstała groźba załamania strajku szkolnego i część zastraszonych rodziców skłaniała się do wysłania dzieci na lekcje – tu objawiły się nieprzeciętne zdolności Adama Chętnika. Z dwoma młodzieńcami przemycili z łomżyńskiej apteki substancję o niezwykle trwałym i szkaradnym zapachu, a za pomocą sikawki spryskano izbę szkolną. Dopiero po kilku tygodniach intensywnego mycia, szorowania i wietrzenia możliwe było wejście do szkolnej sali. Oddzielny rozdział w życiu Chętnika, to batalia o całość pogranicza, czyli o przyłączenie do Polski regionu mazurskiego. Urodził się w Nowogrodzie, tuż nad dawną pruską granicą. Jak wielu innych mieszkańców pogranicza miał krewnych za pruskim kordonem. Kontakty polskiej ludności w czasie rozbiorów w tym miejscu ułatwiał spływ drewna rzeką Narwią i jak na każdym pograniczu –przemyt i bibuła. Setki numerów Polaka, a przy okazji i para rewolwerów. Adam Chętnik jako zawodowy i wykształcony etnograf widział wiele podobieństw w obrzędach, nazewnictwie, sprzętach domowych i budownictwie świadczących, że Mazurzy i Kurpie przynależą do plemienia mazowieckiego. Tylko niemieccy majstrowie lub ich mało pojętni terminatorzy wznosili pozbawiony stylu pruski mur – psujący mazurski krajobraz. Dodam, że w czasie II wojny wuj z okolic Krasnosielca był na robotach przymusowych w Prusach w mazurskiej wiosce, gdzie Gutowskim nadano przezwisko Gutzen, a Tarkowskim – Torsten. Gospodarz mojego wuja -Polak stracił na froncie wschodnich wszystkich trzech synów. Tych Mazurów, co pozostali na swej ziemi po II wojnie traktowano niestety jako Niemców lub gestapowców. Wobec zbliżającego się plebiscytu 1920 roku syn Wincentego został kierownikiem oddziału Komitetu Mazurskiego. Wśród założycieli Komitetu mającego dać znać Mazurom, że na nich czekamy był biskup łomżyński Romuald Jałbrzykowski. Na wniosek Chętnika w większych miejscowościach przygranicznych otwarto placówki pocztowe. Wiosną 1920 roku zorganizował wyjazd pokaźnej grupy kurpiowskiej w strojach regionalnych nad polskie Morze – w okolice dzisiejszej Gdyni – budząc zrozumiałe zainteresowania rodaków żyjących do niedawna pod niemieckim butem. Wydawał Gońca Pogranicznego. Wobec terroru niemieckich bojówek prześladujących Polaków na terenach plebiscytowych Chętnik ubolewał w artykułach, że granica ogołocona jest z wojska polskiego, co rozzuchwala nacjonalistów germańskich i odbiera nadzieję na zwycięstwo. Już po Referendum, w 1922 roku przedrukował w Gońcu ... gorzkie myśli autora Wiatru od morza: Jakiż śmiech pomyśleć, że nie zdobywszy jeszcze granic zachodu i północy ... My krwią bohaterska naszych rycerzy, zlewamy teraz przyczółki mostowe na Dnieprze. Pomimo przegranego Plebiscytu A. Chętnik nie zaniechał wytężonej pracy na rzecz powrotu Polski na Mazury. Starosta sanacyjny gnębił go podatkami za założenie regionalnego skansenu wg ideologii: kijem i za mordę. Natomiast władza ludowa - o paradoksie – wykorzystywała wiedzę i zapał tego żarliwego katolika do udowadniania polskości Ziem Odzyskanych. W Ostrołęce jest Towarzystwo Naukowe im. dra A. Chętnika i jego ulica, a Jednorożcu Szkoła Podstawowa które nawiązuje do regionalnej tradycji też uznała go za patrona. Nieco inny jest folklor telewizyjny. Na przełomie tysiącleci w kabarecie Olgi Lipińskiej był motyw góralski. Wraz z wójtem czekali na przybycie ich posła. Przyjazd opóźniał się. więc górale nieco popili i zaczęły się tańce i podskoki. Był to specyficzny folklor i jakby podskakiwali górale ze Wzgórz Golan.