Nasi czytelnicy mogą do nas nadsyłać swoje uwagi, przemyślenia, pretensje czy też pochwały co do otaczającej ich lokalnej rzeczywistości. I właśnie dziś publikujemy kolejny e-mail, który otrzymaliśmy na naszą pocztę redakcyjną. Chodzi o powodzie w Przasnyszu.
Rokrocznie, zwłaszcza w czasie roztopów zalewane są posesje Przasnyszan. Nie ulega wątpliwości, że powodzie są złem absolutnym i należy zrobić wszystko aby się ich ustrzec. Właśnie — ustrzec — a nie zwalczać ich skutki, gdyż powszechnie wiadomo, że lepiej zapobiegać niż leczyć. Dlatego poruszam ten temat teraz, kiedy chwilowo ze strony Węgierki nic nam nie grozi. Groźba zalania dotyczy głównie działek zlokalizowanych na wschód od mostu na ul. Stanisława Kostki. Szkody społeczno-gospodarcze podtopień w Przasnyszu kumulują się w obszarach o wysokim zaludnieniu, stąd ryzyko powinno zostać potraktowane przez naszych włodarzy z należytą powagą. Niestety tak się nie dzieje. Burmistrz nie tylko bagatelizuje problem, zaprzecza także jego istnieniu! Wprawdzie zagrożenie percypują mieszkańcy Przasnysza oraz kierownictwo Wojewódzkiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych, ale Burmistrz uważa ich obserwacje za wadliwe. Widocznie kieruje się przeświadczeniem, że to Urząd i on sam wiedzą wszystko najlepiej. Z tajemniczych przyczyn eufemizuje słowo „powódź”, nazywając ją podtopieniami. Wodzie nomenklatura jest obojętna — zalewa nieprzeznaczone dla niej tereny i powoduje straty niezależne od przyjętego nazewnictwa.
Największym problemem w naszym mieście jest zmniejszanie przekroju poprzecznego rzeki, poprzez zasypywanie i zabudowywanie terenów bezpośrednio doń przyległych. Ograniczenie przestrzeni dla płynącej wody zmniejsza przepustowość koryta, co powoduje dodatkowy wzrost maksymalnych poziomów rzeki i skutkuje powodziami. Wezbrana Węgierka sama wybiera sobie drogę ujścia i nie patrzy, że przy okazji podmyje Kępę, podtopi ulicę, czy zaleje posesje mieszkańców. Woda nie myśli, za nią powinien myśleć człowiek, dążąc do kierowania nią tak, by nie czyniła szkód. Ale któż ma o tym myśleć, skoro Burmistrz twierdzi, że nieznane są mu fakty zabudowy doliny rzecznej. Jeśli prawa fizyki mówią, że istnieje zależność pomiędzy polem przekroju poprzecznego strumienia cieczy, a przepustowością, tym gorzej dla praw fizyki. Wszak zawsze można je zmienić jednym podpisem!
Urząd Miasta czasami decyduje się na zimowe odśnieżanie ulic (mieszkańcy Przasnysza wiedzą, że czyni to wyjątkowo niechętnie). Podczas obfitych opadów śniegu porywa się nawet na usunięcie zalegających na poboczach śniegowych pryzm. Zanieczyszczony piachem i solą drogową (z domieszką ołowiu, kadmu i niklu) śnieg zrzucany jest wprost do rzeki. Przy ul. Mostowej znaleziono miejsce niekłopotliwego zrzutu. Niekłopotliwego — oczywiście dla miasta, bo rzeka raczej za taki podarunek wdzięczna nie jest. Prawo wodne w art. 40 kategorycznie zabrania spławiania do wód śniegu wywożonego z terenów zanieczyszczonych, a do takich niewątpliwie należą chodniki i ulice. Przepisy ekologiczne mówią, że zabrany z miasta śnieg powinien trafić do oczyszczalni ścieków lub na wysypisko odpadów. Najwidoczniej przasnyski Magistrat uznaje, że przepisy go nie dotyczą. Warto dodać, że rzeka zasypywana jest w miejscu, którego — wbrew zaleceniu WZMiUW (!) — nie pogłębiono podczas przebudowy mostu.
Dlaczego dopiero wówczas, gdy do Przasnysza zaczyna docierać fala wezbraniowa, Służby dostrzegają potrzebę regulacji jazu? Czy trudno przewidzieć jakie skutki niosą wiosenne roztopy czy nawałnice? Czemu nie można, odpowiednio wcześniej upuścić nadmiaru wody ze zbiornika? Z jakiego powodu Służby przystępują do regulacji jazu gdy wezbrana kipiel napiera na miasto? Czyżby dlatego, że dopiero wtedy Burmistrz ma szansę zaprezentować zgromadzonym na moście mieszkańcom swe zatroskane lico?
Mimo licznych podtopień, decydenci umyślnie nie chcą wcześnie reagować na prognozy pogody, opady i spodziewane roztopy, a Miejski Urząd idzie w zaparte, twierdząc, że jaz regulowany jest przezeń w sposób wzorcowy. Tak nie jest. Jaz do niedawna funkcjonował bez pozwolenia wodnoprawnego, a Urząd usilnie wzbrania się przed zamontowaniem wodowskazu w dole rzeki i kontrolą wezbrań.
Żeby uchronić się przed zalewaniem posesji i podtopieniami trzeba zwiększyć powierzchnię, którą opady wsiąkają do gruntu. Systemy kanalizacji burzowej dostaną mniej wody, a jej spływ będzie wolniejszy i bardziej równomierny. Niestety władze miejskie znają tylko jeden sposób zagospodarowania placu – szczelne utwardzenie. Wybrukowana i pozbawiona roślinności powierzchnia rynku ma retencję bliską zera, a w przypadku ulewnego deszczu tonie w strugach wody spływającej wraz z nachyleniem gruntu na budynki. A czy zastanowił się jaki spec z urzędu, czemu budynek ratusza przetrwał na drewnianym ruszcie, bez uszczerbku, ponad dwieście lat, aż do ostatniej dewastacji? Ponieważ ruszt był zanurzony w wodzie gruntowej! Obniżenie jej poziomu wokół ratusza prowadzi do dalszych zniszczeń.
W urzędowych dokumentach* widnieje obietnica rewitalizacji zbiornika w dużym Parku do 2013 r. Przasnyszanie widzą jaki związek z rzeczywistością mają dokumenty i są świadomi, że do końca roku rewitalizacja nie nastąpi.
Powierzchnia zbiornika (nie obejmująca wyspy) wynosi około 1,2 ha, głębokość od 1,2 m do 1,5 m, natomiast pojemność około 15 000 m3. Urząd sam przyznaje, że : „Spiętrzenie wody do wyższego stanu nie jest możliwe z powodu ryzyka podtopienia przyległych terenów. Teren ten wymaga niezwłocznych inwestycji w celu zagospodarowania i przywrócenia mu dawnej świetności. Zalew, nad którym leży park jest płytki, jego dno jest muliste, a woda – zalewu, jak i samej rzeki – w wyniku dużego zanieczyszczenia mętna. W miesiącach letnich, w rzece zachodzą procesy gnilne, spadek poziomu tlenu w wodzie a co za tym idzie rozwój bakterii beztlenowych. Skutkiem ubocznym wskazanego procesu jest nieprzyjemna woń”.
Co z tego wynika? Zupełnie nic, a my przez kolejne lata oglądać będziemy śmierdzące bagno, w którym miesza się buta, niekompetencja, ignorancja i zadufanie lokalnych władz. Bo nad zapewniające bezpieczeństwo inwestycje przedkłada się ogłupiający przeciętnego wyborcę blichtr i wodotryski.
Wieloletni Plan Inwestycyjny dla Miasta Przasnysza na lata 2004-2015, przewiduje budowę kolejnego zbiornika retencyjnego na rzece Węgierce o powierzchni 15 ha lustra wody (!!!) Ma zapobiegać powodziom i poszerzać ofertę turystyczno-rekreacyjną. Niestety także ta inwestycja pozostanie w sferze marzeń przasnyszan, zaś zbiornik podzieli los sztandarowej obietnicy wyborczej Waldemara Trochimiuka, czyli Inkubatora Przedsiębiorczości. W naszym mieście nie zrobiono nic, aby choć trochę zminimalizować ryzyko podtopień. Zbiorniki retencyjne niepobudowane, koryto rzeki niepogłębione, rowy zaśmiecone, zalewane fekaliami i nieudrożnione, a studzienki kanalizacyjne nieczyszczone od lat. Za to mamy sypiące się drogi, ogromny dług w miejskiej kasie, oraz pozbawionych dobrej woli i umiejętności perspektywicznego myślenia urzędników. Ile jeszcze wody musi upłynąć w Węgierce, by powszechnie znane zależności ekologiczno-hydrologiczne terenów zurbanizowanych dotarły do decydenckich głów w Przasnyszu?
Panie Burmistrzu! Nie apeluję do Pańskiej przyzwoitości, ani dbałości o dobre imię zarządzanego przez Pana Urzędu. Zwracam się do Pana jako do Szefa Obrony Cywilnej Miasta, którego OBOWIĄZKIEM jest zapewnienie bezpieczeństwa mieszkańcom oraz współdziałanie w zwalczaniu klęsk żywiołowych. Wnoszę o podjęcie konkretnych kroków w kierunku ograniczenia ryzyka powodzi i zmniejszenia strat powodziowych, zgodnych z Dyrektywą Powodziową i Ramową Dyrektywą Wodną UE, których istotą jest zarządzanie ryzykiem, prewencja i planowanie przestrzenne: — opracowanie i powszechne udostępnienie map zagrożenia powodziowego, — wyznaczenie nienaruszalnych, wolnych od zabudowy terenów zalewowych, — pogłębienie koryta rzecznego i istniejącego zbiornika, — zaprzestanie barbarzyńskiej wycinki zieleni — zieleń zmniejsza erozję wodną oraz podnosi retencję, chroniąc jakość zasobów wodnych, — zamontowanie wodowskazu za jazem, prowadzenie statystyk wezbrań, — odpowiedzialne zarządzanie jazem, — przeprowadzenie inwestycji związanych z zabezpieczeniem przeciwpowodziowym miasta.
Spodziewam się, że moje postulaty nie spotkają się z odzewem, dlatego Przasnysz co roku zalewać będzie, bo przecież "woda ma to do siebie, że spływa”, a jedynym znanym Burmistrzowi sposobem na ochronę przeciwpowodziową miasta pozostanie wór z piachem. Chyba że w końcu pójdziemy po rozum do głowy i po kolejnej powodzi zwodujemy wreszcie tych, którzy na publicznej pochylni wybudowali machinę do robienia prywatnych interesów, za nic nie odpowiadają, a winę za niepowodzenia zrzucają na oponentów i Matkę Naturę. A ostatniej wina tylko w tym, że przyzwoitości i rozumu urzędnikom poskąpiła.
Kropla.
* Lokalny Program Rewitalizacji Miasta Przasnysza na lata 2009-2013
Aplikacja eprzasnysz.pl
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Jaka władza,taka komunikacja,sami sobie taką wybraliśmy,artykuł jest bardzo dobry,i merytoryczny,przedstawia rzeczywisty problem,ale nie będzie na niego żadnej reakcji...
odpowiedz
Zgłoś wpis
ELLI - niezalogowany
2013-08-07 10:20:32
Zastanawiające, dlaczego pracownicy urzędu nie ustosunkowali się do - rzeczowych przecież - postulatów mieszkańców. Brak sprawnej kominkacji jest chyba naszą narodową cechą.
odpowiedz
Zgłoś wpis
- niezalogowany
2013-08-07 01:33:47
Urzędnik mieszka na wsi i ma sąsiadów w dole. To dopiero wyszukana przenośnia. I jaka misterna mistyfikacja. Kiedy ci się znudzi to prześladowanie ludzi, przypisywanie im cudzej tożsamości i własnej obyczajności? Czy taka historyjka jest wytłumaczeniem dla pielęgnacji wieloletnich zaniedbań i zatajania zagrożeń? Tu ludzie już mieszkają! Od lat! Od dziesiątków lat! Osiedlali się, bo kiedyś zagrożenie było mniejsze. Ale zasypywanie rzeki nie ustaje i czas z tym skończyć. Nikt nie chce prowadzić rzeki przez twoja działkę, tylko oczekuje odpowiedzialności od władz. To że ktoś się kiedyś pobudował nie jest usprawiedliwieniem całkowitego zasypania rzeki dzisiaj. A to że ty byłeś taki mądry i przezorny nie powinno być przeszkodą dla zagrożonych powodzią by jej przeciwdziałali. Szkoda ci, ze ludzie chcą chronić miasto przed powodzią, kiedy tak wspaniale patrzec jak dzieje im sie krzywda? A może jesteś bezwzględnym urzędnikiem, podłym, bezideowym zwyrodnialcem, ktoremu ktoś się przeciwstawił? Wysłany: 2013-08-07, 01:15:32 Tu wychodzi debilizm skurwieli z urzędu
odpowiedz
Zgłoś wpis
click - niezalogowany
2013-08-07 00:49:36
I tu wychodzi debilizm ludzi. Kto buduje się na terenach zalewowych? Ta rzeka nie wylewa roku, dwóch, dziesięciu, piędziesięciu czy stu. A ci dalej wsadzają swe chałupy jak najblizej centrum, nieważne, że rzeka wylewa. Za chwilę będą się domagać wykopania nowego koryta dla rzeki omijającego Przasnysz. Mieszkam kilkanaście km od Przasnysza, na górce, widzę jak ta rzeczka jest nieprzewidywalna. Mam sąsiada w dołku, który mieszka 50 m od koryta rzeczki i też wiosną boi się, że go zaleje.Rozmawiałem z nim, czy jak budował ten dom czy zalewało, tak zalewało. To dlaczego tu postawił a nie w górnej częsci swojej działki? A bo mu tu bardziej pasowało. A że co roku wodę wypompowuje z piwnicy to pikuś.A tak mi się wydaje że widzę tu pismo mojego idola gronostaja :) Męcz sie człowieku, męcz.
odpowiedz
Zgłoś wpis
- niezalogowany
2013-08-06 18:54:17
Pierwszy który mówi że Gronostajski pobudował sie na terenie zalewowym to urzędnik, bo ten doskonale wie, że po pierwsze nie on się pobudował, a po drugie to nie powod byście zalewali całe miasto. Niszczcie Gronostajskiego, ale nie kosztem innych ludzi mieszkających nad rzeką
odpowiedz
Zgłoś wpis
zygm - niezalogowany
2013-08-06 18:47:57
Jak burmistrz kombinował na zakupach piasku to powodzie były, jak teraz się na kimś mści to nie ma. Problem w tym, że mszcząc się na jednym nie zważa na całą resztę i niech miasto tonie byle on był zadowolony
odpowiedz
Zgłoś wpis
wen - niezalogowany
2013-08-06 18:44:50
żaba myślę że ten problem może przynieść dużo więcej szkody niż ten nieszczęsny parking o którym tyle szumu.Powierzchnia znacznie większa ale temat jest delikatny.
odpowiedz
Zgłoś wpis
Żaba - niezalogowany
2013-08-06 18:34:07
@wen, to jest poważny problem. Na ten nasyp trafiają odpady! Kiedy Węgierka wyleje zabierze toksyczne substancje w nim zawarte. Że też spece od ochrony środowiska jeszcze się tym nie zajęli!
odpowiedz
Zgłoś wpis
lll - niezalogowany
2013-08-06 18:21:23
Pani z UM też pobudowała się w korycie rzeki ,widocznie sam dała sobie zezwolenie na budowę
odpowiedz
Zgłoś wpis
LL - niezalogowany
2013-08-06 18:18:51
Pierwszym który pobudował się w korycie rzeki jest pan Gronostajski który walczy teraz z wiatrakami
odpowiedz
Zgłoś wpis
wen - niezalogowany
2013-08-06 18:09:46
A zasypywanie terenu zalewowego przy klasztorze?
odpowiedz
Zgłoś wpis
Żaba - niezalogowany
2013-08-06 17:10:49
Całkowicie zgadzam się z postulatami mieszkańca. A zrzucanie śniegu do rzeki to zgroza! Sprawę opisywała jedna z lokalnych tygodniówek.
odpowiedz
Zgłoś wpis
ed - niezalogowany
2013-08-06 16:00:12
Boże co tu się wyprawia podzielam stanowisko popieram apel i czekam na wybory
odpowiedz
Zgłoś wpis
Podziel się swoją opinią
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Jaka władza,taka komunikacja,sami sobie taką wybraliśmy,artykuł jest bardzo dobry,i merytoryczny,przedstawia rzeczywisty problem,ale nie będzie na niego żadnej reakcji...
Zastanawiające, dlaczego pracownicy urzędu nie ustosunkowali się do - rzeczowych przecież - postulatów mieszkańców. Brak sprawnej kominkacji jest chyba naszą narodową cechą.
Urzędnik mieszka na wsi i ma sąsiadów w dole. To dopiero wyszukana przenośnia. I jaka misterna mistyfikacja. Kiedy ci się znudzi to prześladowanie ludzi, przypisywanie im cudzej tożsamości i własnej obyczajności? Czy taka historyjka jest wytłumaczeniem dla pielęgnacji wieloletnich zaniedbań i zatajania zagrożeń? Tu ludzie już mieszkają! Od lat! Od dziesiątków lat! Osiedlali się, bo kiedyś zagrożenie było mniejsze. Ale zasypywanie rzeki nie ustaje i czas z tym skończyć. Nikt nie chce prowadzić rzeki przez twoja działkę, tylko oczekuje odpowiedzialności od władz. To że ktoś się kiedyś pobudował nie jest usprawiedliwieniem całkowitego zasypania rzeki dzisiaj. A to że ty byłeś taki mądry i przezorny nie powinno być przeszkodą dla zagrożonych powodzią by jej przeciwdziałali. Szkoda ci, ze ludzie chcą chronić miasto przed powodzią, kiedy tak wspaniale patrzec jak dzieje im sie krzywda? A może jesteś bezwzględnym urzędnikiem, podłym, bezideowym zwyrodnialcem, ktoremu ktoś się przeciwstawił? Wysłany: 2013-08-07, 01:15:32 Tu wychodzi debilizm skurwieli z urzędu
I tu wychodzi debilizm ludzi. Kto buduje się na terenach zalewowych? Ta rzeka nie wylewa roku, dwóch, dziesięciu, piędziesięciu czy stu. A ci dalej wsadzają swe chałupy jak najblizej centrum, nieważne, że rzeka wylewa. Za chwilę będą się domagać wykopania nowego koryta dla rzeki omijającego Przasnysz. Mieszkam kilkanaście km od Przasnysza, na górce, widzę jak ta rzeczka jest nieprzewidywalna. Mam sąsiada w dołku, który mieszka 50 m od koryta rzeczki i też wiosną boi się, że go zaleje.Rozmawiałem z nim, czy jak budował ten dom czy zalewało, tak zalewało. To dlaczego tu postawił a nie w górnej częsci swojej działki? A bo mu tu bardziej pasowało. A że co roku wodę wypompowuje z piwnicy to pikuś.A tak mi się wydaje że widzę tu pismo mojego idola gronostaja :) Męcz sie człowieku, męcz.
Pierwszy który mówi że Gronostajski pobudował sie na terenie zalewowym to urzędnik, bo ten doskonale wie, że po pierwsze nie on się pobudował, a po drugie to nie powod byście zalewali całe miasto. Niszczcie Gronostajskiego, ale nie kosztem innych ludzi mieszkających nad rzeką
Jak burmistrz kombinował na zakupach piasku to powodzie były, jak teraz się na kimś mści to nie ma. Problem w tym, że mszcząc się na jednym nie zważa na całą resztę i niech miasto tonie byle on był zadowolony
żaba myślę że ten problem może przynieść dużo więcej szkody niż ten nieszczęsny parking o którym tyle szumu.Powierzchnia znacznie większa ale temat jest delikatny.
@wen, to jest poważny problem. Na ten nasyp trafiają odpady! Kiedy Węgierka wyleje zabierze toksyczne substancje w nim zawarte. Że też spece od ochrony środowiska jeszcze się tym nie zajęli!
Pani z UM też pobudowała się w korycie rzeki ,widocznie sam dała sobie zezwolenie na budowę
Pierwszym który pobudował się w korycie rzeki jest pan Gronostajski który walczy teraz z wiatrakami
A zasypywanie terenu zalewowego przy klasztorze?
Całkowicie zgadzam się z postulatami mieszkańca. A zrzucanie śniegu do rzeki to zgroza! Sprawę opisywała jedna z lokalnych tygodniówek.
Boże co tu się wyprawia podzielam stanowisko popieram apel i czekam na wybory