Reklama

Polska polityka zagraniczna - Dwa lata obietnic

24/11/2009 01:25
    
Rozpoczynając swoje rządy Donald Tusk  ogłosił potrzebę wprowadzenia nowej jakości do polskiej polityki zagranicznej. Według premiera, nasz kraj na arenie międzynarodowej niewiele znaczył. Czy udało mu się ten stan z mienić?

    Podczas wygłoszonego 7 maja 2008 expose,  szef polskiej dyplomacji – Radosław Sikorski powiedział: W dziedzinie bezpieczeństwa należy zwrócić uwagę na strategiczne partnerstwo łączące nas ze Stanami Zjednoczonymi. Na czym to strategiczne partnerstwo polega? 17 września  tego roku , w dniu naszej narodowej traumy, Waszyngton dał jednak Kremlowi wyraźny sygnał, iż ,dobre stosunki z Moskwą są dla niego o wiele ważniejsze niż z jakąś tam Warszawą.

  A potwierdzeniem tego faktu było także nie dojście do zapowiadanego spotkania naszego ministra z sekretarz stanu -  Hillary Clinton. Polska jest rzecz jasna partnerem Ameryki, ale Biały Dom nie ma wobec niej specjalnej odrębnej strategii – skomentował słusznie  tę sytuację prof. Zbigniew Brzeziński dodając, iż stosunki miedzy obu państwami są nierównomierne.

   Pryska więc mit o strategicznym partnerstwie, Polska jest tylko  partnerem regionalnym, w ramach Europy Środkowej, a Warszawa, jak się wydaje,  nie ma pomysłu na  wytyczenie stosunków polsko-amerykańskich, oprócz twierdzenia o miłości do Waszyngtonu.

  Ponieważ Polską dyplomację nie zadowalały gwarancje wynikające z przynależności do struktury obronnej Paktu Atlantyckiego, poszukiwała  rozwiązań poza strukturami natowskimi, czym, co oczywiste,  zrażała do siebie Rosję, naturalnego partnera Polski .

     Można odnieść wrażenie, że polska dyplomacja nie dostrzega ewolucji rosyjskiej polityki zagranicznej, a świadomość, iż Moskwa może i powinna być naszym naturalnym partnerem, do tej dyplomacji tylko z trudem dociera.

   Na czym więc polega głoszona przez ministra R. Sikorskiego teza o zdecydowanej poprawie stosunków z Rosją? Jeżeli tak jest, to po co straszyć Polaków niebezpieczeństwem ze wschodu? Strach bywa bardzo złym doradcą. Anders Fogh Rasmussen, sekretarz generalny NATO, wyraźnie przecież powiedział, że „obecnie nie ma żadnego zagrożenia dla żadnego z członków  Sojuszu”  

    Szef polskiej dyplomacji wprawdzie  dostrzega postępy jakie poczyniła Rosja na drodze do demokratyzacji, ale z tego wniosku, jak na razie,  niewiele wynika. Podobnie zresztą jak z wizyty premiera Putina w Polsce. A jeśli, to raczej dla Rosji.

   Głoszona publicznie przez R. Sikorskiego zdecydowana poprawa, jest w sprzeczności z faktami.. Podobnie jak w odniesieniu do USA, brak jest pomysłu na dalszy rozwój stosunków z Rosją.  

     Rząd lansuje  Partnerstwo Wschodnie, ale dziś  sprowadza się ono raczej do słów, a nie do działań. Mało słychać o 600 mln euro z Rady Europy. Gdzie utknęły te środki? Okazuje się, że początkowe zainteresowanie tą inicjatywą jest coraz słabsze.

   Podobnie jak polskie zainteresowanie wschodnimi sąsiadami. W polityce wschodniej popieramy skazanych na odejście Saakaszwilego i Juszczenkę , jakby nie widząc zmian na tamtejszej scenie politycznej.



      Polityka miłości wyrażana  wobec USA jest widoczna również  w odniesieniu do Niemiec. Wystarcza nam, aby pani Angela Merkel powiedziała kilka ciepłych słów pod naszym adresem, aby poklepała po plecach jednego czy drugiego naszego przywódcę , a my wpadamy w euforię. Tezę tę potwierdza cytowany już wyżej prof. Z. Brzeziński mówiąc, iż Polacy są bardzo łasi na komplementy i często im to wystarcza. Nie dostrzegamy, albo udajemy  że  nie dostrzegamy,  że podczas trwania naszej euforii Niemcy,  prawie  bez rozgłosu, przystępują do uderzającego w interesy Polski, (konkretnie w  bezpieczeństwo energetyczne),  budowy gazociągu północnego, że pani kanclerz wymienia uściski z Erichą Steinbach. Wspólny podręcznik historii staje się coraz bardziej odległy. Sytuacja polskiej mniejszości w Niemczech jest nadal zła.

    Symboliczne pojednanie polsko-niemieckie   jest oczywiście faktem. Teraz trzeba je jednak przerabiać na konkrety. I tu istnieją i powstają  poważne problemy.  Nie należy więc dawać się  zwodzić określeniem: nowa jakość w stosunkach polsko-niemieckich. Jest to  bowiem w dużej mierze piękny obrazek  w telewizji, w ramach ogólnopolskiego  realizowania  PR-owskiego programu Platformy Obywatelskiej.



   Jesteśmy jednym z sześciu krajów, które powinny aspirować do odgrywania największej roli w Europie. Tymczasem staliśmy się słabym graczem ( czy wystarcza nam sukces w postaci wybrania Jerzego Buzka na szefa PE?). Odnieśliśmy niepowodzenie przy wyborze przywódcy NATO, co dotyczy także wyboru Włodzimierza Cimoszewicza na szefa Rady Europy.

   Mówiąc prawdę nie rozumiem tego polityka, który zawierzył premierowi Tuskowi. Wystarczyło przecież spytać panów Płażyńskiego, Olechowskiego, Rokitę czy Piskorskiego, o to, jak szef naszego rządu  rozwiązuje sprawy personalne , aby dowiedzieć się o co – być może tak naprawdę  – chodziło Donaldowi Tuskowi.

   Jeśli prześledzić działania Polski w odniesieniu do polityki zagranicznej, to – w opinii  rządu – często słyszymy określenia dotyczące poprawy stylu, atmosfery i klimatu rozmów. Może i tak jest,  ale to zdecydowanie za mało. Najwyższy już czas, aby zaczęły się liczyć konkrety. Abyśmy się dowiedzieli o zapowiadanych dalekosiężnych planach Polski zarówno w odniesieniu do polityki euroatlantyckiej jak i europejskiej, o faktach.

   Jak na razie brak jest całościowej koncepcji w tej materii. Choćby w odniesieniu do naszej polityki obronnej, bezpieczeństwa energetycznego, potrzeby ożywienia Trójkąta Weimarskiego,  rzeczywistej polityki wschodniej, Afganistanu, polityki klimatycznej czy polityki regionalnej. Tak, aby można było rzeczywiście  mówić o prowadzeniu polityki budowania coraz silniejszej pozycji Polski.  

    Co z naszymi przygotowaniami do przewodnictwa w Unii Europejskiej w kontekście obowiązywania Traktatu Lizbońskiego? Czy zostały one zmodyfikowane?  Jak pokazują doświadczenia innych państw, prace nad przygotowaniami  rozpoczynały one grubo na 2 lata przed terminem. My obejmujemy prezydencję już  w lipcu 2011 roku. Być może Platforma Obywatelska ma jakiś projekt, który Polska powinna zaprezentować Europie. Warto, aby w nim uczestniczyły, zgodnie, wszystkie polskie siły polityczne.

    Na razie o tym ani widu ani słychu. Na razie żyjemy w świecie obietnic i samozadowolenia.



Jolanta Szymanek-Deresz

Aplikacja eprzasnysz.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    fan - niezalogowany 2009-11-24 18:44:48

    jaka mądra baba, choć komuch: >>W polityce wschodniej popieramy skazanych na odejście Saakaszwilego i Juszczenkę , jakby nie widząc zmian na tamtejszej scenie politycznej.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ePrzasnysz.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do