Porozumienie pomiędzy Pis a SLD w sprawie utrzymania prezydenckiego weta do ustawy medialnej, wielu przyjęło jako przypadkową zbieżność interesów dwóch zasadniczo wrogich sobie sił politycznych. Jednak zapowiedz podobnego zachowania w sprawie nieuchwalonych jeszcze ustaw zdrowotnych wskazuje na rodzenie się nowego układu politycznego, zdolnego do paraliżowania działań rządu. Bliższe przyjrzenie się polskiej scenie politycznej wskazuje bowiem nie tylko na materialne podstawy takiego zbliżenia, ale także na prawdopodobną ewolucję charakteru dominującej partii opozycyjnej. Bowiem ta szokująca , na pierwszy rzut oka, współpraca polityczna ma głębsze podstawy w posiadaniu wspólnego przeciwnika politycznego, jakim dla obu ugrupowań jest partia rządząca..I dlatego, przynajmniej w perspektywie najbliższych trzech lat, do następnych wyborów parlamentarnych należy się spodziewać pogłębienia tej kooperacji.
Już bowiem w czasie ostatniej kampanii wyborczej , strategia PISu osłabienia szans wyborczych PO polegała na politycznym wzmacnianiu postkomunistów. Taki bowiem sens miała nie tylko debata z Aleksandrem Kwaśniewskim, ale też ciągłe powtarzanie przez strategów z PISu o podrzędnej roli Platformy wobec postkomunistów. Ten przekaz miał na celu osłabienie tendencji przechodzenia elektoratu postkomunistycznego na stronę PO. Politycznym zaś celem tej operacji miał być taki wynik wyborczy, w którym partia Tuska będzie zmuszona do koalicji z postkomunistami, a PIS otrzyma tyle mandatów, że będzie mógł powstrzymywać blokujące weto prezydenta. Jednak tą misterną strategie zniszczył nieopatrznie sam Jarosław Kaczyński godząc się w końcu na debatę telewizyjną z Tuskiem, którą zdecydowanie przegrał, co zadecydowało ostatecznie o wyniku wyborczym. Kaczyńskiemu nie udał się, ani plan wepchnięcia Tuska w ramiona SLD, co miało ułatwić Lechowi Kaczyńskiemu reelekcję w 2010 roku, ani też nie udało się uzyskać wystarczającej liczby mandatów do utrzymywania weta prezydenckiego. To w tym wyniku należy szukać przyczyn tylko dwóch dotychczas wet prezydenta Kaczyńskiego.
Już strategia wyborcza PiSu zakładająca wzmocnienie SLD najbardziej destrukcyjnej i nihilistycznej partii na polskiej scenie politycznej odsłania prawdziwe oblicze polityki braci Kaczyńskich. Nie interes Polski, ani oczyszczenie z patologii, czy dekomunizacja, ale naga władza, nawet za cenę wsparcia najbardziej szkodliwej orientacji politycznej stała się celem działania braci Kaczyńskich. Otwarcie to przyznał Jarosław Kaczyński w powyborczym wywiadzie dla „Rzeczpospolitej”, w którym ubolewał nad słabym wynikiem postkomunistów. PO wyborach Platforma utworzyła koalicję z PSLem, któremu musi płacić różnymi stanowiskami, ale koalicja z SLD prowadziłby do zasadniczego zwrotu polityki państwa w lewo. Bowiem koalicja z SLD uczyniłaby Platformę jej zakładnikiem, a to miałoby określone konsekwencje w wielu dziedzinach życia społecznego, kulturowego i politycznego. Ten polityczny zamysł PISu osłabienia Platformy poprzez wzmocnienie postkomunistów odsłania nihilistyczny wymiar pisowskiej praktyki politycznej.
Wynik wyborczy, który nie dał PiSowi wystarczającej liczby mandatów do utrzymywania weta blokującego stwarzał dla Kaczyńskiego konieczność dogadania się z postkomunistami. Paradoksalnie dążenie do utrzymania tej części władzy, jaka PISowi pozostała, zwłaszcza telewizja publiczna skłoniła lidera PISu do targów z SLD. Ale paradoksalnie utrzymanie władzy w telewizji publicznej czyni Kaczyńskiego zakładnikiem postkomunistów. Bowiem trwałe utrzymanie swojej dominacji jest możliwe tylko dzięki wsparciu postkomunistów.
Platforma niestety, zamiast dążyć do odpartyjnienia mediów publicznych i ich rzeczywistego upublicznienia, tj oddania ich w ręce środowisk medialnych i społecznych postanowiła podobnie jak ich poprzednicy po prosu te media przejąć , co szalenie ułatwiło Kaczyńskiemu zawarcie porozumienia z postkomunistami. Oficjalnie obie strony zaprzeczają politycznym targom, ale fakty mówią co innego. W maju wiceprzewodniczącym Rady Programowej TVP został wybrany głosami jej pisowskich członków Piotr Gadzinowski redaktor tygodnika „NIE”, później prezydent mianuje szefem Trybunału Konstytucyjnego rekomendowanego przez SLD sędziego. W telewizji pojawia się po raz pierwszy od czasów telewizji Kwiatkowskiego, Jerzy Urban , główny propagator nihilizmu moralnego we współczesnej Polsce. Także telewizja publiczna zaczyna zmieniać swój profil. Całkowicie przemilczała manifestacje w obronie życia i wartości rodzinnych, , jedynie szeroko pokazywanych w telewizjach prywatnych. Jednocześnie telewizja publiczna nie skąpi czasu na sprawozdania z manifestacji feministyczno-homoseksualnych. Już po odrzuceniu weta prezydenckiego szef telewizji publicznej Urbański w wywiadzie w „Dzienniku” deklaruje, iż „nadchodzi moment powrotu lewicy na scenę”.Deklaruje stworzenie specjalnych programów dla lewicowych publicystów, oraz gotowość wprowadzenia przedstawiciela postkomunistów do zarządu telewizji. Już dziś Urbański się chwali, że” przychodzą tu nowi ludzie i po kilku tygodniach chcą dziękować za pracę, bo TVP okazuje się bardziej na lewo , niż sobie wyobrażali”. A to dopiero początek tej współpracy.
Telewizja publiczna jest, poza bankiem centralnym, najważniejszym organem władzy publicznej, pozostającej jeszcze w rękach PISu.Remedium na to upartyjnienie nie był projekt Platformy, który sprowadzał się tylko do przejęcia tej instytucji z rąk PISu. Ale obrona jej przy udziale postkomunistów prowadzi do skutków znacznie gorszych niż projekt Platformy, prowadzi bowiem do uprawomocnienia nihilizmu komunistycznego jako czynnika kształtującego narodową świadomość. Tym działaniem PIS zakwestionował to wszystko co zrobił dla odbudowy świadomości narodowej poprzez stworzenie Muzeum Powstania Warszawskiego. Ale dla Jarosława Kaczyńskiego nie jest tak ważny kulturowy i moralny wpływ postkomunistów na kształt polskiej świadomości zbiorowej jak zachowanie instrumentów politycznego wpływu. Podobnie, jak wyborcza strategia wepchnięcia Platformy w koalicjię z postkomunistami.. Te działania odsłaniają staranie do tej pory ukrywany nihilizm pisowskiej praktyki politycznej. Ten nihilizm staje się bowiem podstawom porozumienia tych dwóch sił politycznych.. Bowiem nie liczy się , ani interes państwa, ani skutki dopuszczenia postkomunistów do oddziaływania medialnego i kulturowego, ani dekomunizacja, ani tym samym żadne oficjalnie deklarowane cele polityczne, a tylko naga władza, obojętnie z kim, obojętnie za jaką cenę. To uprawomocnienie nihilizmu w życiu publicznym jakiego dokonał Kaczyński poprzez układ z postkomunistami w prowadza nowy wymiar do polskiej polityk: publiczne zakwestionowanie wiarygodności jakichkolwiek deklaracji programowych.Polityka w tej koncepcji staje się nie formą realizacji interesu narodowego, tej czy innej wizji miejsca Polski we współczesnym świecie, ale formą degradacji życia narodowego. Ten układ z postkomunistami zakwestionował sam sens istnienia partii takiej jak PIS. PiSOLew otwiera okres otwartego nihilizmu w polskiej polityce, okres ubezwłasnowolnienia prawicowej opinii publicznej i jawnego zagrożenia moralnej i kulturowej świadomości zbiorowej.
Marian Piłka
Aplikacja eprzasnysz.pl
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Komentarze opinie