Na zaproszenie ambasady amerykańskiej przebywałam – obserwując wybory prezydenckie – w Stanach Zjednoczonych.
Przyglądałam się im, uczestnicząc w wielu spotkaniach zarówno w sztabach wyborczych Baracka Obamy jak i Johna McCaina, a także w wielu wiecach z udziałem dziesiątków tysięcy osób, nie tylko dlatego, aby wysłuchać, jak zdaniem kandydatów na prezydenta mają wyglądać zapowiadane przez nich i tak potrzebne zmiany, czy wręcz przełom w USA, ale także – jakie wnioski mogą się nasuwać z wyborów amerykańskich, nam Polakom.
Nasza prasa, radio i telewizja szeroko informowały o znaczeniu wyborów dla Ameryki i dla świata. Mało natomiast pisano i mówiono o wyborach w polskim kontekście.
Zacznę od wielkiego zaangażowania się Amerykanów w kampanię wyborczą, czego efektem była wręcz nadzwyczajna frekwencja w dniu głosowania. A w czasie samej kampanii wyborczej niezwykle mozolna praca dziesiątków tysięcy wolontariuszy, pomagających wyborcom w zrozumieniu programów oraz wagi samych wyborów. Wagi wynikającej z podstawowego powodu: Amerykanie rzeczywiście potrzebują zmian.
Dlatego mieszkańcy USA aktywnie uczestniczą w życiu politycznym swojego kraju. Zakasują rękawy, nie czekają, że manna spadnie im z nieba sama.
I co ważne: Amerykanie wierzą swoim kandydatom, mają do nich zaufanie. Szanują ich, a kandydaci szanują nawzajem siebie. Podczas wielu debat w zasadzie nie dostrzegłam zadawania ciosów poniżej pasa, nienawiści, wrogości. Operowano argumentami a nie inwektywami.
W tym kontekście nasza, polska walka polityczna jest – po prostu – żenująca.
Podczas kampanii wyborczej, Ameryka, choć podzielona racjami politycznymi i gospodarczymi, tworzyła zwartą całość. Bez podziału na odmienność rasową, religijną, obyczajową. Amerykanie wspólnie walczyli o swoja przyszłość.
Dziś wytyczać ją będzie Barack Obama, ale – jak powiedział, liczy na pomoc McCaina. Czy polskich polityków stać na podobny gest?
Przyglądajmy się więc Ameryce, uczmy się od niej, bowiem USA mają do rozwiązania wiele podobnych do naszych, problemów. Choćby gospodarka i podatki. Obama chce obniżyć podatki obywatelom średnio i mniej zarabiającym, a osobom starszym, których dochody nie przekraczają pewnej granicy obiecuje całkowite zwolnienie z podatków. Nasuwa się w tym miejscu pytanie: czy w Polsce nie można zwolnić od płacenia podatków emerytów i rencistów?
Obama chce, aby służba zdrowia stała się tania i dostępna dla wszystkich. My także o tym mówimy, ale tylko mówimy.
Nowy prezydent jest zwolennikiem legalizacji aborcji. Dąży także do równouprawnienia mniejszości seksualnych. Zamierza przeprowadzić reformę systemu edukacji, państwo ma pomagać rodzicom w zapewnieniu podstawowej opieki przedszkolnej i w kształceniu dzieci do piątego roku życia. W ten sposób dzieci pochodzące z ubogich rodzin będą miały w przyszłości większe szanse na podjęcie nauki w placówkach o wyższym poziomie nauczania. Czy nie jest to wzór dla nas
Nowy prezydent zastanawia się nad celowością tarczy antyrakietowej w Europie, nie wykluczam, iż tak kontrowersyjna sprawą jaką jest dla Polaków ta tarcza, znajdzie szczęśliwe rozwiązanie. Obama nie boczy się na Rosję, nie obraża jej, chce z nią współpracować, chce Moskwę wciągnąć w struktury zachodnie. Mówiąc o Chinach i współdziałaniu z tym krajem, nie zapomina ( jak to zrobił nasz premier) o Tybecie.
Przykładów, dla których warto patrzeć na Amerykę i uczyć się od niej jest wiele. Zastanawiam się, czy Polsce nie jest dziś potrzebny polityk, taki jak Barack Obama. I jak McCain. Wiedzą czego chcą, zapewne wiedzą też jak to realizować.
Jolanta Szymanek-Deresz
Aplikacja eprzasnysz.pl
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
No i niestety Obama wygrał :( Lewactwo się szerzy pewnie niedługo Pani też zagości w salach rządowych