Reklama

Nasz news: Pożar zabrał cały dobytek życia (ZDJĘCIA)

25/11/2016 09:18

Tegoroczne Święto Zmarłych okazało się tragiczne dla rodziny Wróbel mieszkających w miejscowości Budy Rządowe w gminie Jednorożec. Tego dnia tradycyjnie cała rodzina zasiadała do wspólnego obiadu i wspominała swoich zmarłych. Rok okazał się bardzo smutny, gdyż na własne życie targnął się ukochany wnuczek, przed którym świat stał otworem. Wieczorową porą spotkanie rodzinne się zakończyło. Anna Wróbel pomogła posprzątać swojej 84-letniej matce i bratu, a następnie udała się do swojego domu, mieszczącego się na tym samym podwórku. Nie spodziewała się, że za chwile może dojść do tragedii.

ZOBACZ ZDJĘCIA

- Około 20 odchodziłam od mamy. Było wszystko dobrze. Tak, jak zawsze u mamy jest bardzo dużo osób na Wszystkich Świętych, bo tata nie żyje, brat i teraz wnuczek. Same takie tragedie nas nie omijają. U mamusi zawsze jest obiad, gdyż mówi, że dopóki żyje, chce, aby był on u niej w domu. Jest zawsze około dwudziestu paru osób. Posprzątałyśmy, ja ostatnia wyszłam, bo najbliżej mieszkam. Było gdzieś po dwudziestej. Nic nie zapowiadało żadnego pożaru. Brat już spał, bo rano szedł do pracy i mama też się już położyła. Poprosiła, abym jej przełączyła telewizor na wydarzenia. Tego dnia o godzinie 21 wszyscy spaliśmy, oprócz córki. To ona wpadła i nas przebudziła mówiąc mamo, ktoś jakby po podwórku biegał i krzyczał. Zerwałam się z łóżka, a za mną mój partner. Zauważyliśmy, że wujek biega koło ganku i łapie się za głowę wołając ratunku ostatnimi siłami. Ratunku, pomocy, pali się!  - opowiada Anna Wróbel.

Córka wraz ze swoim partnerem ruszyła na pomoc matce i bratu.

- Szybko wbiegłam do mamy, do kuchni. Już nie dało się wejść. Janusz zaczął krzyczeć i płakać. On płacze, ja płacze. Nie wiemy, co mamy robić. Przypomniało mi się, że drzwi są u mamy, tam stolik stawialiśmy po obiedzie. Stolik szybko przewróciłam i drzwi szybko otworzyłam. Mama akurat doszła. Brat spał. Pan Bóg dał, mama chodzi o laseczce, ale jakoś bez laseczki doszła sama. Janusz ją złapał. Mama zaczęła słabnąć, osuwać się na nogach. Tylko pamiętam, jak kołdrę założył na siebie. Płomień pokazywał się od kuchni. Brat był nieprzytomny. Mówię do Janusza, weź mamusię szybko do nas, do domu. Wujek zaczął reanimować brata, był przytomny, tylko troszkę poparzony, brat jakby złapał powietrza. Zawołał, co się stało. Ja mówię do niego, Jacek pomóż mi, bo musze ciebie zabrać, dom się pali. Jakoś go doprowadziłam do schodów, do kotłowni. Dym wydostawał się na całe podwórko, gryzło w gardle. Szybko zabrałam go do domu. Córka wezwała karetkę i powiadomiła dalszych sąsiadów. Przyszedł kolega z synem, rozłożyli wąż, ale co tam tym wężem. Wszystko się paliło – opowiada ze łzami w oczach i zaciśniętym gardłem kobieta.

Straż zaraz przyjechała. 84 - letnią kobietę zabrano do szpitala, a zaraz po niej syna. Spędziła ona tam dwa tygodnie, a mężczyzna tydzień. Oboje nie są w dobrym stanie psychicznym. Nie mają już domu.

Spaliły się wszystkie rodzinne pamiątki, nawet te po ukochanym zmarłym wnuczku, który włożył wiele swojej pracy w remont domu. Nic nie pozostało. Wszystko zabrał ogień.

W gminie ogłoszono zbiórkę datków na odbudowę domu. Brakuje przede wszystkim materiałów budowlanych, które by pomogły odbudować dom dla starszej kobiety.  

My także apelujemy o pomoc. Jeśli ktoś chciałby pomóc rodzinie państwa Wróbel prosimy o kontakt z Urzędem Gminy w Jednorożcu. Potrzebne są cegły i inne materiały budowlane.

Aplikacja eprzasnysz.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ePrzasnysz.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do