(fot. premier.gov.pl)Warszawa: Około południa, 23 września przed Kancelarią Prezesa Rady Ministrów 49-letni mieszkaniec stolicy dokonał samopodpalenia.
W ciężkim stanie przewieziono go do szpitala. Dziennikarzom portalu Niezależna.pl udało się dotrzeć do treści listu, który pozostawił mężczyzna.
List rozpoczyna się od słów: Panie premierze otacza się pan zgrają klakierów i hipokrytów... Dalej mężczyzna pisze: W czasie kampanii wyborczej jeździ Pan po kraju i opowiada obywatelom, co zrobiliście i co zamierzacie zrobić dla ich dobra.
Z kolei z informacji Polsat News wynika, że w liście pozostawionym przez mężczyznę określa się on jako się jako zwolennika Platformy Obywatelskiej i tłumaczy, że zdecydował się na tak radykalny czyn jak samospalenie, aby zwrócić uwagę na trudną sytuację swojej rodziny.
Portalu Niezależna.pl oraz reporterów „Gazety Polskiej Codziennie” wynika, że mężczyzna pracował w pionie ekonomicznym CBŚ, a następnie w Urzędzie Skarbowym na warszawskiej Pradze. Został zwolniony z pracy, a następnie pracował w jednej z sieci sklepów.
Według RMF FM - przy mężczyźnie znaleziono dwa listy - jeden do Donalda Tuska, drugi do rodziny.
W liście do premiera skarży się, że stracił pracę w urzędzie skarbowym, po tym, jak starał się ujawnić nieprawidłowości, do których miało w nim dochodzić.
Według mężczyzny - podaje RMF - urzędnicy ministerstwa finansów mieli przymykać oczy na przekręty szefowej tego oddziału skarbówki. O wszystkim - jak twierdzi - poinformował Julię Piterę, która ma mieć komplet dokumentacji.
W listach skarży się też między innymi na polityków, pisząc, że stracił zaufanie do państwa i nie wierzy w sprawiedliwość. Twierdzi, że o nieprawidłowościach w urzędzie skarbowym i swej trudnej sytuacji finansowej starał się zainteresować większą liczbę polityków - także Jarosława Kaczyńskiego i Grzegorza Napieralskiego. Wstępnie sprawą zainteresował się jedynie szef SLD. Ostatecznie żaden z polityków nie podjął jego sprawy. Sam określa siebie jako człowieka, który głosował na Platformę Obywatelską.
49-latek opisał historię ostatnich lat swego życia. Po tym jak stracił pracę w urzędzie skarbowym i - jak twierdzi - nie mógł znaleźć w administracji publicznej - zatrudnił się jako ochroniarz w jednym z sieciowych supermarketów. Tam podupadł na zdrowiu. W liście do rodziny tłumaczy, że nie jest w stanie zagwarantować jej przyszłości. Do żony napisał, że gdyby działał razem z szefową urzędu skarbowego, w którym pracował, kłopoty finansowe by go nie dotknęły.
Donald Tusk zapowiedział, że przerwie objazd po kraju i wieczorem wróci do Warszawy.
Musiał być zdesperowany.
a wszystkiemu jest winne PO (poco ojczyzna) PO sprzedawać