Podstawową słabością polskiej debaty politycznej są pozorne spory toczone przez polityków PiSu i Platformy Obywatelskiej. Koncentrują się one na zupełnie podrzędnych tematach, zapewniając jedynie tandetną rozrywkę mediom. Istotą tych sporów jest jedynie kwestia wizerunkowej popularności poszczególnych partii i ich wyborczej popularności.
Zagadnienia którym ze swej natury polityka powinna być poświęcona, tz rozwiązywanie społecznych i narodowych problemów, budowanie pozycji Polski we współczesnym świecie, czy przeciwdziałanie narastającym wyzwaniom i zagrożeniom, są nie tylko marginesem publicznej debaty, ale są traktowane zupełnie instrumentalnie wobec partykularnych interesów poszczególnych partii. Dobrym przykładem takiego traktowania polskich interesów były wybory europejskie, które nie tylko nie stały się okazją do przedyskutowania polskiej polityki europejskiej, czy miejsca Polski w zintegrowanej Europie, ale stały się widowiskiem, w trakcie którego mówiono o wszystkim, tylko nie na zasadniczy temat.
Podobnie jest z stosunkiem do wyzwania demograficznego, którego konsekwencji już dziś zaczynamy doświadczać. Bowiem kryzys demograficzny jest dziś największym wyzwaniem i zagrożeniem naszej przyszłości zarówno wymiarze indywidualnym, jak i narodowym . Fakt ten z trudnością przebija się do debaty publicznej. A nawet jeżeli się pojawia to, wnioski wyciągane z tego faktu są dalekie od adekwatnej odpowiedzi na miarę za grożenia. Zresztą sam wymiar tego zagrożenia z dużą trudnością dociera do opinii publicznej, a tym samym dla polityków dominujących partii, to co nie istnieje w świadomości opinii publicznej, nie istnieje także jako program działania. Co najwyżej, jak pokazuje to praktyka rządów PIS i PO , podejmuje się pozorne, lub zdecydowanie niewystarczające działania jedynie po to, aby publicznie zamarkować troskę o rozwój sytuacji.
A sytuacja demograficzna naszego narodu jest dramatyczna. Od początku lat 90-tych pokolenie dzieci nie odtwarza pokolenia rodziców. Współczynnik reprodukcji prostej, czyli współczynnik zastępowalności pokoleń wynosił w ostatnich latach 1,2, czyli pokolenie dzieci jest mniej liczne od pokolenia rodziców 40%.Jest to najniższy (po Litwie) współczynnik reprodukcji prostej w Europie. W ostatnich latach poziom urodzeń wynosił 350-400 tys dzieci. Przy utrzymaniu się tego wskaźnika w następnym pokoleniu będzie oznaczać poziom urodzeń w granicach 200 tyś, a w kolejnym pokoleniu na poziomie poniżej 100 tyś. Oczywiście, o ile wcześniej młode pokolenie nie wyemigruje przytłoczone ciężarami utrzymania systemu emerytalnego. Do roku 2030 liczba ludności w wieku przedprodukcyjnym spadnie 0 1,5mil osób, a w 2050 będzie jej o połowę mniej niż obecnie. Bowiem drugą stroną tego kryzysu demograficznego jest starzenie się społeczeństwa. Do roku 2030 liczba ludności w wieku emerytalnym wzrośnie o prawie 50%(z 6,43mil do 9,59mil). Oznacza to, że przy zachowaniu obecnego poziomu świadczeń emerytalnych potrzebne będzie dodatkowe 89mild złotych na świadczenia emerytalne i dodatkowo ok. 50mild złotych na opiekę zdrowotną. Już dziś do systemu emerytalnego, budżet państwa dopłaca ok. 30mild złotych rocznie, przy całkowitych dochodach budżetu w wysokości 245mildzł. Zaś do roku 2050 liczba ludności w wieku poprodukcyjnym wzrośnie o dalsze 2mil osób. Ten wzrost osób utrzymywanych w ramach systemu emerytalnego będzie odbywał się w czasie, gdy będzie następował spadek ludności w wieku produkcyjnym. Do roku 2030 liczba osób w wieku produkcyjnym spadnie o prawie 5mil osób, a do roku 2050 0 dalsze 5,5 mil. Ta sytuacja spowoduje spadek liczebności naszego narodu do poziomu 35,7mil w roku 2030.
Starzenie się polskiego społeczeństwa spowodowane jest nie tylko statystycznym wydłużeniem średniej życia, ale przede wszystkim dramatycznym spadkiem urodzeń, który prowadzi w konsekwencji do spadku ludności zdolnej do wypracowywania dochodów na opłacenie wzrastającej liczby emerytów. Oznaczać to będzie nie tylko nieuniknione podwyższenie wieku emerytalnego, czy likwidację przywilejów emerytalnych poszczególnych grup zawodowych, ale postępujący proces obniżania świadczeń emerytalnych. Próba zwiększenia kosztów pracy na rzecz utrzymania systemu emerytalnego zakończy się tylko przyśpieszoną emigracją młodego pokolenia i tym samym zupełną jego niewypłacalnością . W konsekwencji obecny kryzys demograficzny przeobrazi się w katastrofę demograficzną ze wszystkimi konsekwencjami tego faktu. To nie tylko załamanie systemu emerytalnego, to także załamanie systemu finansów publicznych, bowiem wzrastająca liczba emerytów będzie próbowała ratować swój standard życia poprzez transfer środków budżetowych na rzecz systemu emerytalnego .Żaden budżet takiego obciążenia nie udźwignie. Załamanie finansów publicznych wraz z masową emigracją ludzi młodych, zdolnych do pracy wpędzi naszą gospodarkę w trwałą zapaść .Konsekwencją katastrofy demograficznej będzie praktyczny upadek naszego państwa i narodu.
W tej tak dramatycznej sytuacji właściwie nie wysuwane są żadne propozycje zdolne do odwrócenia tego zagrożenia. Reformy powołujące II i III filar ubezpieczeń emerytalnych są tylko półśrodkami. Ich efektywność zależy bowiem od stanu polskiej gospodarki i wypłacalności finansów publicznych. Propozycje likwidacji KRUS, czy likwidacji przywilejów emerytalnych poszczególnych grup zawodowych są jedynie metodą poprawy bieżącego stanu państwowej kasy. Podwyższenie wieku emerytalnego, czy zrównanie wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn jest także jedynie połowiczną próbą ratowania budżetu. Żadne z tych działań nie przeciwdziała zasadniczej przyczynie kryzysu demograficznego, jakim jest starzenie sie społeczeństwa polskiego głębokim spadkiem urodzeń. Bo właśnie spadek dzietności jest istotą polskiego, ale i europejskiego kryzysu demograficznego. I na przezwyciężeniu tego spadku powinna koncentrować się polityka naszego państwa. Beż wy6raźnego wzrostu dzietności polskich rodzin, nie ma szans zapobiegnięciu katastrofie demograficznej.
Przyczyn spadku dzietności jest wiele. Są to uwarunkowania mętalnościowe, kulturowe, społeczne i ekonomiczne. W krajach Europy Zachodniej dominują czynniki kulturowe. W Polsce, jak pokazują badania aspiracji rodzicielskich rodzice pragną mieć więcej dzieci, niż pozwala na to ich sytuacja materialna. Bowiem najuboższymi grupami w Polsce nie są –wbrew powszechnym przekonaniom - emeryci, ale rodziny młode i wielodzietne. To bariera ekonomiczna w rodzinach młodych blokuje decyzje o posiadaniu więcej dzieci. Tymczasem polityka państwa ma charakter antyrodzinny. Rodziny płacą swoisty podatek za to, że posiadają dzieci. Po za wyjątkami w naszym kraju nie ma polityki prorodzinnej, a jedynie polityka socjalna. A nie jest to, to samo. Polityka prorodzinna, to polityka wsparcia rodzin, ze względu na posiadanie dzieci, a nie tylko polityka ograniczenia biedy. Polityka prorodzinna to przede wszystkim długofalowa inwestycja o charakterze narodowym w kapitał ludzki. I powinna być traktowana właśnie jako inwestycja, a nie jako obciążenie budżetu, jak traktuję ją np. Leszek Balcerowicz. Oczywiście też w naszym kraju występuje także kryzys rodziny w postaci rozwodów, niechęci do posiadania dzieci, niechęci do zawierania małżeństw itp .Ale najważniejszą przyczyną tego kryzysu jest bariera ekonomiczna. I tą barierę należy zlikwidować. Właściwie wszystkie dotychczasowe elementy polityki prorodzinnej były wywalczane wbrew dominującym tendencjom. Becikowe i duża ulga podatkowa na dzieci była przegłosowana w Sejmie wbrew rządzącemu PISowi. Nieśmiałe wydłużenie urlopów macierzyńskich było w Sejmie blokowane przez wicepremiera Balcerowicza w okresie koalicji AWS-UW., a później wydłużanie stopńowe tych urlopów, było jedynie markowaniem polityki prorodzinnej przez rządy PiSu, a następnie PO.
Dziś wiadomo co należy zrobić. Niepotrzebna jest żadna wielka dyskusja na ten temat. Tym bardziej, że jest to ostatni moment, gdy możemy odwrócić negatywne tendencje, bo w wiek reprodukcyjny wkroczyło już pokolenie „miniwyżu” końca lat 70-tych i początku lat 80-tych. Za parę lat to pokolenie wyjdzie z wieku największej dzietności i szanse na odwrócenie obecnych trendów gwałtownie zmaleją. Dziś trzeba wydłużyć płatne urlopy macierzyńskie przynajmniej do roku . należy zdecydowanie podnieść ulgę podatkową na dzieci, zwłaszcza od drugiego dziecka i w formie świadczeniowej rozszerzyć ją na rodziny rolnicze i rzemieślnicze. Należy uzależnić wysokość przyszłej emerytury od ilości posiadanych dzieci. Nie jest bowiem sprawiedliwe, aby dzieci z rodzin wielodzietnych pracowały przede wszystkim na emerytury osób bezdzietnych i małodzietnych. Zaś osoby samotne, lub bezdzietne powinny płacić wyższe ubezpieczenie emerytalne, gdyż nie będą korzystały z wkładu własnych dzieci do systemu emerytalnego.Trzeba wprowadzić cały system wsparcia wychowania dzieci poprzez darmowe przedszkola dopłaty do podręczników szkolnych , ulgi komunikacyjne i na korzystanie z instytucji kulturalnych i sportowych dla rodzin z trójką , lub więcej dziećmi. Trzeba także wyraźnie zwiększyć becikowe Wsparcie rodzin powinno mieć charakter systemowy , a nie jedynie ograniczony do poszczególnych elementów
Niestety koncepcja Joanny Kluzik-Rostkowskiej, minister polityki społecznej w rządzie PIS, bezkosztowej polityki prorodzinnej i utożsamiania tej polityki z aktywizacją zawodową kobiet, jest drogą donikąd. Niestety rząd Platformy przejął pisowską koncepcje tejże polityk i nic istotnego w tym zakresie się nie dzieje. Ta karygodna bezczynność obu dominujących partii na polskiej scenie politycznej , zafrasowanych jedynie wzajemnymi kłótniami ukazuje ich zupełną niezdolność do przewodzenia narodowi w sytuacji dramatycznych zagrożeń. Pod tym względem obie partie przypominają zwalczające się koterie magnackie w czasach saskich walczące jedynie o władze, z wiadomymi skutkami dla Rzeczpospolitej .Obie partie nie tylko nie są zdolne do podjęcia działąn zmierzających do zapobieżenia skutkom nadciągającej katastrofy demograficznej, ale jak pokazuje doświadczenie nie są w stanie nawet prawidłowo zdiagnozować społecznego zagrożenia. Co więcej, ich dominacja na scenie politycznej , jest barierą przed podjęciem działań broniących naszego narodu przed najgroźniejszymi konsekwencjami demograficznego załamania. Bez złamania ich dominacji, bez uzdrowienia życia politycznego nie jest możliwe podjęcie działań zmierzających do odwrócenia tych groźnych tendencji.
W XVIII wieku, jako naród zbyt późno rozpoznaliśmy narastające zagrożenia i dlatego I Rzeczpospolita upadła. Dziś także zdajemy sprawdzian z naszej odpowiedzialności za przyszłość naszego narodu.
Marian Piłka
Aplikacja eprzasnysz.pl
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Jacek pisze:Mieszkam na wsi. WiÄkszoĹÄ domf3w opalanych jest wÄglem. Po psrtou jest to jeszcze najtaĹsze paliwo. Ale nie wiadomo jak dĹugo. To paliwo ludzi biednych. KaĹźda podwyĹźka ceny wÄgla przekĹada siÄ na iloĹÄ wyciÄtych drzew. Lasy stajÄ siÄ coraz rzadsze.Zgadzam siÄ z ekologami ze miliony gospodarstw opalanych wÄglem zanieczyszcza Ĺrodowisko ale nie widzÄ w ich programie nic co by tÄ sytuacje zmieniĹo. 15-20% energii odnawialnej ktf3ra proponuje ekolodzy jest raczej w sferze marzeĹ. W ich programie nie ma elektrowni wodnych. NajtaĹsza energia ktf3ra potrzebuje progf3w wodnych a do tego potrzebne jest spiÄtrzeniem wody a to wiÄ Ĺźe siÄ z zalaniem ternew. A wiatraki jak sami ekolodzy przyznajÄ w eksploatacji sÄ drogie i produkujÄ drogi prÄ d.Produkcja biomasy. Marzenie ekologf3w. Wymaga olbrzymich terenf3w/ przykĹad Brazylia/. BÄdzie odbywaĹo siÄ to kosztem produkcji ĹźywnoĹci. JuĹź teraz obserwujemy podwyĹźki cen olejf3w jadalnych. Obecnie energia odnawialna to niecaĹy 1% a co trzeba zrobiÄ Ĺźeby osiÄ gnÄ Ä 20%? Paranoja.Energia atomowa. Najczystsza energia i tu widzimy sprzeciw ekologf3w. W swoim programie Zieloni jako argument podajÄ koszty budowy. Tylko dlaczego ta energia jest tania?Gaz Ĺupkowy. MyĹlÄ ze to jest szansa na taniÄ energie. Podobno mamy olbrzymie zasoby. Pozwoli to zaspokoiÄ zapotrzebowanie kraju na gaz ale tez daje moĹźliwoĹÄ eksportu. OczywiĹcie wzbudza to niezadowolenie Rosjan. Na razie usiĹujÄ zablokowaÄ wydobycie. Smutne jest to ze przeciwnikami wydobycia gazu Ĺupkowego sÄ ekolodzy i roĹźnego rodzaju pseudonaukowcy ktf3rzy snuja dziwne teorie nie oparte na faktach. CzyĹźby stanÄli w obronie interesf3w Rosjan?
odpowiedz
Zgłoś wpis
Podziel się swoją opinią
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Jacek pisze:Mieszkam na wsi. WiÄkszoĹÄ domf3w opalanych jest wÄglem. Po psrtou jest to jeszcze najtaĹsze paliwo. Ale nie wiadomo jak dĹugo. To paliwo ludzi biednych. KaĹźda podwyĹźka ceny wÄgla przekĹada siÄ na iloĹÄ wyciÄtych drzew. Lasy stajÄ siÄ coraz rzadsze.Zgadzam siÄ z ekologami ze miliony gospodarstw opalanych wÄglem zanieczyszcza Ĺrodowisko ale nie widzÄ w ich programie nic co by tÄ sytuacje zmieniĹo. 15-20% energii odnawialnej ktf3ra proponuje ekolodzy jest raczej w sferze marzeĹ. W ich programie nie ma elektrowni wodnych. NajtaĹsza energia ktf3ra potrzebuje progf3w wodnych a do tego potrzebne jest spiÄtrzeniem wody a to wiÄ Ĺźe siÄ z zalaniem ternew. A wiatraki jak sami ekolodzy przyznajÄ w eksploatacji sÄ drogie i produkujÄ drogi prÄ d.Produkcja biomasy. Marzenie ekologf3w. Wymaga olbrzymich terenf3w/ przykĹad Brazylia/. BÄdzie odbywaĹo siÄ to kosztem produkcji ĹźywnoĹci. JuĹź teraz obserwujemy podwyĹźki cen olejf3w jadalnych. Obecnie energia odnawialna to niecaĹy 1% a co trzeba zrobiÄ Ĺźeby osiÄ gnÄ Ä 20%? Paranoja.Energia atomowa. Najczystsza energia i tu widzimy sprzeciw ekologf3w. W swoim programie Zieloni jako argument podajÄ koszty budowy. Tylko dlaczego ta energia jest tania?Gaz Ĺupkowy. MyĹlÄ ze to jest szansa na taniÄ energie. Podobno mamy olbrzymie zasoby. Pozwoli to zaspokoiÄ zapotrzebowanie kraju na gaz ale tez daje moĹźliwoĹÄ eksportu. OczywiĹcie wzbudza to niezadowolenie Rosjan. Na razie usiĹujÄ zablokowaÄ wydobycie. Smutne jest to ze przeciwnikami wydobycia gazu Ĺupkowego sÄ ekolodzy i roĹźnego rodzaju pseudonaukowcy ktf3rzy snuja dziwne teorie nie oparte na faktach. CzyĹźby stanÄli w obronie interesf3w Rosjan?