Reklama

Kwestia demograficzna

17/12/2009 02:16
Podstawową słabością polskiej debaty politycznej  są  pozorne  spory toczone przez polityków PiSu i Platformy Obywatelskiej. Koncentrują się one na zupełnie podrzędnych tematach, zapewniając jedynie  tandetną rozrywkę mediom. Istotą tych sporów jest  jedynie kwestia wizerunkowej popularności poszczególnych partii i ich wyborczej popularności.

Zagadnienia którym ze swej natury polityka powinna być poświęcona, tz rozwiązywanie społecznych i narodowych problemów, budowanie pozycji Polski we współczesnym świecie, czy przeciwdziałanie narastającym wyzwaniom i zagrożeniom, są nie tylko marginesem publicznej debaty, ale są traktowane zupełnie instrumentalnie wobec partykularnych interesów poszczególnych partii. Dobrym przykładem takiego traktowania polskich interesów były wybory europejskie, które nie tylko nie stały się okazją do przedyskutowania polskiej polityki europejskiej, czy miejsca Polski w zintegrowanej Europie, ale stały się widowiskiem, w trakcie którego mówiono o wszystkim, tylko nie na zasadniczy temat.

Podobnie jest z stosunkiem do wyzwania  demograficznego, którego konsekwencji już dziś zaczynamy doświadczać. Bowiem kryzys demograficzny jest dziś największym wyzwaniem i zagrożeniem naszej przyszłości zarówno wymiarze indywidualnym, jak i narodowym . Fakt ten z trudnością przebija się  do debaty publicznej. A nawet jeżeli się pojawia to, wnioski wyciągane z tego faktu są dalekie od  adekwatnej odpowiedzi na miarę za grożenia. Zresztą sam  wymiar tego zagrożenia z dużą trudnością dociera do opinii publicznej, a tym samym dla polityków dominujących partii, to co nie istnieje w świadomości opinii publicznej, nie istnieje także jako program działania. Co najwyżej, jak pokazuje to praktyka rządów PIS i PO , podejmuje się pozorne, lub zdecydowanie niewystarczające działania jedynie po to, aby publicznie zamarkować troskę o rozwój sytuacji.

A sytuacja demograficzna naszego narodu jest dramatyczna. Od początku lat 90-tych pokolenie dzieci nie odtwarza pokolenia rodziców. Współczynnik reprodukcji prostej, czyli współczynnik zastępowalności pokoleń wynosił w ostatnich latach 1,2, czyli pokolenie dzieci jest mniej liczne od pokolenia rodziców 40%.Jest to najniższy (po Litwie) współczynnik reprodukcji prostej w Europie. W ostatnich latach poziom urodzeń wynosił 350-400 tys dzieci. Przy utrzymaniu się tego wskaźnika w następnym pokoleniu będzie oznaczać poziom urodzeń w granicach 200 tyś, a w kolejnym pokoleniu na poziomie poniżej 100 tyś. Oczywiście, o ile wcześniej młode pokolenie nie wyemigruje przytłoczone ciężarami utrzymania systemu emerytalnego. Do roku 2030 liczba ludności w wieku przedprodukcyjnym spadnie 0 1,5mil osób, a w 2050 będzie jej o połowę mniej niż obecnie. Bowiem drugą stroną tego kryzysu demograficznego  jest starzenie się społeczeństwa. Do roku 2030 liczba ludności w wieku emerytalnym wzrośnie o prawie 50%(z 6,43mil do 9,59mil). Oznacza to, że przy zachowaniu obecnego poziomu świadczeń emerytalnych potrzebne będzie dodatkowe 89mild złotych na świadczenia emerytalne i dodatkowo ok. 50mild złotych na opiekę zdrowotną. Już dziś do systemu emerytalnego, budżet państwa dopłaca ok. 30mild złotych rocznie, przy całkowitych dochodach budżetu w wysokości 245mildzł.  Zaś do roku 2050 liczba ludności w wieku poprodukcyjnym wzrośnie o dalsze 2mil osób. Ten wzrost osób utrzymywanych w ramach systemu emerytalnego będzie odbywał się w czasie, gdy będzie następował spadek ludności w wieku produkcyjnym. Do roku 2030 liczba osób w wieku produkcyjnym spadnie o prawie 5mil osób, a do roku 2050 0 dalsze 5,5 mil. Ta sytuacja spowoduje spadek liczebności naszego narodu do poziomu 35,7mil w roku 2030.

Starzenie się polskiego społeczeństwa spowodowane jest nie tylko statystycznym wydłużeniem średniej życia, ale przede wszystkim dramatycznym spadkiem  urodzeń, który prowadzi w konsekwencji do spadku ludności zdolnej do wypracowywania  dochodów na opłacenie wzrastającej liczby emerytów. Oznaczać to będzie nie tylko nieuniknione podwyższenie wieku emerytalnego, czy likwidację przywilejów emerytalnych poszczególnych grup zawodowych, ale postępujący proces obniżania świadczeń emerytalnych. Próba zwiększenia kosztów pracy na rzecz utrzymania systemu emerytalnego zakończy się tylko przyśpieszoną emigracją młodego pokolenia i tym samym zupełną jego niewypłacalnością . W konsekwencji obecny kryzys demograficzny  przeobrazi się w katastrofę demograficzną ze wszystkimi konsekwencjami tego faktu. To nie tylko załamanie systemu  emerytalnego, to także załamanie systemu finansów publicznych, bowiem wzrastająca liczba emerytów będzie próbowała ratować swój standard życia poprzez transfer środków budżetowych na rzecz systemu emerytalnego .Żaden budżet takiego obciążenia nie udźwignie. Załamanie finansów publicznych wraz  z masową emigracją ludzi młodych, zdolnych do pracy wpędzi naszą gospodarkę  w trwałą zapaść .Konsekwencją katastrofy demograficznej będzie praktyczny upadek naszego państwa  i narodu.

W tej tak dramatycznej sytuacji właściwie nie wysuwane są żadne propozycje zdolne do odwrócenia tego zagrożenia. Reformy powołujące II i III filar ubezpieczeń emerytalnych  są tylko półśrodkami. Ich efektywność zależy bowiem od stanu  polskiej gospodarki i wypłacalności finansów publicznych. Propozycje likwidacji KRUS, czy likwidacji przywilejów emerytalnych poszczególnych grup zawodowych są jedynie metodą poprawy bieżącego stanu państwowej kasy. Podwyższenie wieku emerytalnego, czy zrównanie wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn jest  także  jedynie połowiczną próbą ratowania budżetu. Żadne z tych działań nie przeciwdziała zasadniczej przyczynie kryzysu demograficznego, jakim jest starzenie sie społeczeństwa polskiego głębokim spadkiem urodzeń. Bo właśnie spadek dzietności jest istotą polskiego, ale i europejskiego kryzysu demograficznego. I na przezwyciężeniu tego spadku powinna koncentrować się polityka naszego państwa. Beż wy6raźnego wzrostu dzietności polskich rodzin, nie ma szans zapobiegnięciu katastrofie demograficznej.

Przyczyn spadku dzietności jest wiele. Są to uwarunkowania mętalnościowe, kulturowe, społeczne i ekonomiczne. W krajach Europy Zachodniej dominują czynniki kulturowe. W Polsce, jak pokazują badania aspiracji rodzicielskich  rodzice pragną mieć więcej dzieci, niż pozwala  na to ich sytuacja materialna. Bowiem najuboższymi grupami w Polsce nie są –wbrew powszechnym przekonaniom -  emeryci, ale rodziny młode i wielodzietne. To bariera ekonomiczna w rodzinach młodych blokuje decyzje o posiadaniu więcej dzieci. Tymczasem polityka państwa ma charakter antyrodzinny. Rodziny płacą swoisty podatek za to, że posiadają dzieci. Po za wyjątkami w naszym kraju nie ma polityki prorodzinnej, a jedynie polityka socjalna. A nie jest to, to samo. Polityka prorodzinna, to polityka wsparcia rodzin, ze względu na posiadanie dzieci, a nie tylko polityka ograniczenia biedy. Polityka prorodzinna to przede wszystkim  długofalowa inwestycja o charakterze narodowym w kapitał ludzki. I powinna być traktowana właśnie jako inwestycja, a nie jako obciążenie budżetu, jak traktuję ją np. Leszek Balcerowicz. Oczywiście też w naszym kraju występuje także kryzys rodziny w postaci rozwodów, niechęci do posiadania dzieci, niechęci do zawierania małżeństw itp .Ale najważniejszą przyczyną tego kryzysu jest bariera ekonomiczna. I tą barierę należy zlikwidować.
Właściwie wszystkie dotychczasowe elementy polityki prorodzinnej były wywalczane wbrew dominującym tendencjom. Becikowe i duża ulga podatkowa na dzieci była przegłosowana w Sejmie wbrew rządzącemu PISowi. Nieśmiałe wydłużenie  urlopów macierzyńskich było w Sejmie blokowane przez wicepremiera Balcerowicza w okresie koalicji AWS-UW., a później wydłużanie stopńowe tych urlopów, było jedynie markowaniem polityki prorodzinnej przez rządy  PiSu, a następnie PO.

Dziś wiadomo co należy zrobić. Niepotrzebna jest żadna wielka dyskusja na ten temat. Tym bardziej, że jest to ostatni moment, gdy możemy odwrócić negatywne tendencje, bo w wiek reprodukcyjny wkroczyło już pokolenie „miniwyżu” końca lat 70-tych i początku lat 80-tych.  Za parę lat to pokolenie wyjdzie z wieku największej dzietności i szanse na odwrócenie obecnych trendów gwałtownie zmaleją. Dziś trzeba wydłużyć płatne urlopy macierzyńskie przynajmniej do roku . należy zdecydowanie podnieść ulgę podatkową na dzieci, zwłaszcza od drugiego dziecka i w formie świadczeniowej rozszerzyć ją na rodziny rolnicze i rzemieślnicze. Należy uzależnić wysokość przyszłej emerytury od ilości posiadanych dzieci. Nie jest bowiem sprawiedliwe, aby dzieci z rodzin wielodzietnych pracowały przede wszystkim na emerytury osób bezdzietnych i małodzietnych. Zaś osoby samotne, lub bezdzietne powinny płacić wyższe ubezpieczenie emerytalne,  gdyż nie będą korzystały z wkładu własnych dzieci do systemu emerytalnego.Trzeba wprowadzić cały system wsparcia wychowania dzieci poprzez darmowe przedszkola dopłaty do podręczników szkolnych , ulgi komunikacyjne i na korzystanie z instytucji kulturalnych i sportowych dla rodzin z trójką , lub więcej dziećmi. Trzeba także wyraźnie zwiększyć becikowe  Wsparcie rodzin powinno mieć charakter systemowy , a nie jedynie ograniczony do poszczególnych elementów

Niestety koncepcja Joanny Kluzik-Rostkowskiej, minister polityki społecznej w rządzie PIS, bezkosztowej polityki prorodzinnej i utożsamiania  tej polityki z aktywizacją zawodową kobiet, jest drogą donikąd. Niestety rząd Platformy przejął pisowską koncepcje  tejże polityk i nic istotnego w tym zakresie się nie dzieje. Ta karygodna bezczynność obu dominujących partii na polskiej scenie politycznej , zafrasowanych jedynie wzajemnymi kłótniami ukazuje ich zupełną niezdolność do przewodzenia narodowi w sytuacji dramatycznych zagrożeń. Pod tym względem obie partie przypominają zwalczające się koterie magnackie w czasach saskich walczące jedynie o władze, z wiadomymi skutkami dla Rzeczpospolitej .Obie partie nie tylko nie są zdolne do podjęcia działąn zmierzających do zapobieżenia skutkom nadciągającej katastrofy demograficznej, ale  jak pokazuje doświadczenie nie są w stanie nawet prawidłowo zdiagnozować społecznego zagrożenia. Co więcej, ich  dominacja na scenie politycznej , jest barierą przed podjęciem działań broniących naszego narodu przed najgroźniejszymi konsekwencjami demograficznego załamania. Bez złamania ich dominacji, bez uzdrowienia życia politycznego nie jest możliwe podjęcie działań zmierzających do odwrócenia tych groźnych tendencji.

W XVIII wieku, jako naród zbyt późno rozpoznaliśmy narastające zagrożenia i dlatego  I Rzeczpospolita upadła. Dziś  także  zdajemy sprawdzian  z naszej odpowiedzialności za przyszłość naszego narodu.


Marian Piłka

Aplikacja eprzasnysz.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    Rafael - niezalogowany 2012-07-13 06:37:00

    Jacek pisze:Mieszkam na wsi. Większość domf3w opalanych jest węglem. Po psrtou jest to jeszcze najtańsze paliwo. Ale nie wiadomo jak długo. To paliwo ludzi biednych. Każda podwyżka ceny węgla przekłada się na ilość wyciętych drzew. Lasy stają się coraz rzadsze.Zgadzam się z ekologami ze miliony gospodarstw opalanych węglem zanieczyszcza środowisko ale nie widzę w ich programie nic co by tą sytuacje zmieniło. 15-20% energii odnawialnej ktf3ra proponuje ekolodzy jest raczej w sferze marzeń. W ich programie nie ma elektrowni wodnych. Najtańsza energia ktf3ra potrzebuje progf3w wodnych a do tego potrzebne jest spiętrzeniem wody a to wiąże się z zalaniem ternew. A wiatraki jak sami ekolodzy przyznają w eksploatacji są drogie i produkują drogi prąd.Produkcja biomasy. Marzenie ekologf3w. Wymaga olbrzymich terenf3w/ przykład Brazylia/. Będzie odbywało się to kosztem produkcji żywności. Już teraz obserwujemy podwyżki cen olejf3w jadalnych. Obecnie energia odnawialna to niecały 1% a co trzeba zrobić żeby osiągnąć 20%? Paranoja.Energia atomowa. Najczystsza energia i tu widzimy sprzeciw ekologf3w. W swoim programie Zieloni jako argument podają koszty budowy. Tylko dlaczego ta energia jest tania?Gaz łupkowy. Myślę ze to jest szansa na tanią energie. Podobno mamy olbrzymie zasoby. Pozwoli to zaspokoić zapotrzebowanie kraju na gaz ale tez daje możliwość eksportu. Oczywiście wzbudza to niezadowolenie Rosjan. Na razie usiłują zablokować wydobycie. Smutne jest to ze przeciwnikami wydobycia gazu łupkowego są ekolodzy i rożnego rodzaju pseudonaukowcy ktf3rzy snuja dziwne teorie nie oparte na faktach. Czyżby stanęli w obronie interesf3w Rosjan?

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ePrzasnysz.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do