
Wczoraj, 23 sierpnia, w Chorzelach uczczono poległych bohaterów. Na Apel Pamięci przybyło mnóstwo mieszkańców gminy.
Za sprawą Towarzystwa Przyjaciół Chorzel, mieszkańcy miasta otrzymali narodowe flagi, które w tym dniu zawisły przed ich domami. Wszyscy razem, wspólnie podczas Apelu Pamięci oddali hołd poległym sprzed niemal wieku.
W piątek, 23 sierpnia, odbyły się obchody 99. rocznicy bitwy pod Chorzelami i masakry żołnierzy Brygady Syberyjskiej z 1920 roku.
Zobacz WIDEO nr 2
Poniżej kilka słów od TPCh o przebiegu bitwy pod Chorzelami z 1920 r.:
Chorzele nie znalazły się w centralnej części działań wojennych w czasie samej bitwy warszawskiej. Jednakże tu rozegrał się wielki dramat polskich Sybiraków już po wygranej bitwie o Warszawę. Chorzele znalazły się na drodze części uciekających wojsk bolszewickich, które zapędziły się aż pod okolice Torunia i Grudziądza. Po wygranej walce o Warszawę oddziały polskie ruszyły w stronę Przasnysza i Chorzel, by odciąć odwrót bolszewikom. Wśród nich byli Żołnierze Brygady Syberyjskiej. Niestety, niedokładne rozpoznanie przeciwnika sprawiło, że 23 sierpnia 1920 roku na przedpolach Chorzel rozegrała się krwawa bitwa, z jeszcze krwawszym epizodem. Żołnierze 1 Syberyjskiego Pułku Piechoty wieczorem poprzedniego dnia zajęli miasto, by uniemożliwić przedarcie się wojsk radzieckich dalej na północ. Następnego dnia od godziny 10 rano toczyła się bitwa o miasto, którą Sybiracy przegrali, m.in. z powodu wyczerpania się amunicji. Po godzinie 16 do miasta wdarli się Kozacy z Korpusu Konnego Gaj-Chana. Rozpoczęli oni polowanie na żołnierzy polskich. Wielu z nich zamordowali szablami lub bagnetami, nieraz po okrutnych torturach. Wśród potomków ówczesnych mieszkańców Chorzel żywe są jeszcze takie oto wspomnienia: „Babcia często opowiadała mi wydarzenie, które widziała sama. W stronę wsi Budki z Chorzel ucieka żołnierz polski. Za nim pędzi na koniu Kozak. Jest pewien swej przewagi i widzi, jak uciekający Polak słania się na nogach. Wreszcie ofiara dobiega do figurki Matki Boskiej, ustawionej na wysokim drewnianym słupie. Obejmuje ją błagalnie, po czym powoli osuwa się na nogach. Po sekundzie nadjeżdża Kozak i szybkimi ruchami szabli odcina obie ręce Polaka". Nie wiadomo, ilu dokładnie żołnierzy zamęczono w ten sposób. Podobno udało się wtedy uratować jednego z nich – ów żołnierz miał przyjeżdżać jeszcze po II wojnie światowej do Chorzel z Łodzi, gdzie mieszkał.
Wiadomo, że okręg łódzki Związku Sybiraków pamięta o Chorzelach - sztandar tego związku zawiera nazwę miasta w związku z bitwą, która rozegrała się u nas - zdjęcie sztandaru zamieszczamy poniżej.
Raczej pewne jest to, że pochowano na cmentarzu 74 Polaków. Czy wszyscy pochowani zginęli już po właściwej bitwie? Trudno powiedzieć. Ale wszystkim należy się ta sama cześć
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie