Reklama

Artur Czapliński: Nauczyciel pod presją czyli rozsądek pilnie poszukiwany

28/08/2018 09:18

Jakiś czas temu w Płońsku poruszony został temat odszkodowania i zadośćuczynienia jakie samorząd powiatowy ma wypłacić młodemu mieszkańcowi Raciąża. Chodzi o to, że kilka lat temu w czasie zawodów sportowych, które odbywały się na terenie szkoły w Raciążu zdarzył się wypadek, w wyniku którego poszkodowanym został ówczesny uczeń szkoły, a obecnie osoba, której przyznano odszkodowanie i zadośćuczynienie finansowe w kwocie 120 tysięcy złotych.

Zdarzenie polegało na tym, że w czasie konkurencji sportowej przeniesienia uczennic z miejsca do miejsca - dwóch chłopców biorących udział w turnieju wzięło na ręce zamiast jednej – dwie dziewczynki. Z powodu obciążenia uczeń uszkodził nogę w kolanie, a konsekwencją tego była długotrwała rehabilitacja, nauczanie w systemie indywidualnym oraz inne skutki powypadkowe. Obecnie sąd przyznał byłemu uczniowi szkoły w Raciążu odszkodowanie i zadośćuczynienie w kwocie 120 tysięcy złotych, które musi zapłacić samorząd powiatowy będący stroną w tej sprawie.

Ale opisany przez mnie przypadek jest tylko pretekstem do istoty rzeczy, którą chciałbym poruszyć. Absolutnie nie neguję dramatu poszkodowanego ucznia i zasadności otrzymanego odszkodowania. Chciałbym jednak spojrzeć na ten przypadek oczami nauczyciela.

Nauczyciele, którzy organizowali te zawody po zdarzeniu byli poddani rewizji i audytowi zespołu kontrolującego z ramienia szkoły, ich sprawę badał również powiatowy Wydział Oświaty. Powołano zespół kontrolny Kuratorium Oświatowego, który nadzorował czy wszystkie procedury zostały zachowane i który szukał uchybień w pracy nauczycieli. Prokuratura rozpoczęła śledztwo i postępowanie przeciwko nauczycielom wychowania fizycznego organizującym zawody. Nauczyciele byli przesłuchiwani, jeździli do sądów i wielokrotnie musieli udowadniać swoją niewinność. Tylko dlatego, że zdarzył się wypadek na zajęciach sportowych.

A ta sytuacja to nie jest tylko odosobniony przypadek, ale norma. Obecnie zmieniamy strukturę szkoły. Ale powinniśmy spojrzeć również na inny problem polskiej edukacji. Czy czytając opisany powyżej przypadek, ktokolwiek z czytelników dziwi się, że polski nauczyciel nie podejmuje żadnej aktywności? A jeżeli ją podejmuje to bardzo dużo ryzykuje? Czy nie bezpieczniejszą strategią przetrwania nauczyciela w szkole jest niedostrzeganie problemów, nie angażowanie się w kształcenie i wychowanie. Wuefista zorganizował zawody, zdarzył się wypadek – prokurator. Nauczyciel zwrócił uwagę dyscyplinującą – pomówienie ze strony uczniów i kontrola kuratoryjna. Nauczyciel robi klasówki – skarga rodziców do kuratorium na jego metody. Kolega opowiadał mi jak jedna z jego uczennic symulowała podczas zajęć wychowania fizycznego. Z tego powodu został poddany wszechstronnej kontroli i mocnemu napiętnowaniu ze strony dyrekcji szkoły. Kiedy po czasie okazało się, że sytuacja była oszustwem nie doczekał się nawet słowa przepraszam. A takich historii jest tysiące.

Obecnie takie działania wychowawcze jak sport, wycieczki szkolne, harcerstwo czy organizowanie czasu wolnego uczniom podejmują tylko najwięksi zapaleńcy i ryzykanci. Nie mówiąc o najprostszych zabiegach dyscyplinujących i porządkowych. Dziś już samo zorganizowanie spaceru poza szkołę niesie ze sobą ryzyko. A niech podczas wycieczki uczeń zatruje się gofrem. Kto jest winny? Oczywiście nauczyciel. I karuzela z kontrolami, postępowaniami i naganami zapewniona. No i dodatkowo kilka artykułów w prasie również w komplecie. Bo nauczyciel to łatwy obiekt do bicia. Dobrze chociaż jeszcze kiedy dyrekcja, koleżanki i koledzy ze szkoły staną murem za pechowym nauczycielem. Ale czy zawsze można liczyć na takie wsparcie i pomoc?

Teraz naprawdę bezpieczniej jest nic nie robić i nie dostrzegać problemów. Łatwiej jest grać na alibi niż brać na siebie ciężar wychowania i kształcenia. Bo w każdym momencie należy spodziewać się ataku na nauczyciela ze wszystkich możliwych stron. Nauczyciel nie wychowuje ponieważ nie ma żadnej osłony instytucjonalnej w Polsce. Boi się podejmować jakiekolwiek działania, bo zamiast wsparcia otrzymuje atak ze strony uczniów, rodziców, instytucji i mediów. Bo jest łatwym celem ataku i łatwym obiektem do opisania przez media.

Taka jest niestety obecna rzeczywistość w polskiej szkole. I nie dziwmy się nauczycielowi, że nie ryzykuje, a szkole, że nie wychowuje. Nauczyciel chce mieć po prostu spokojne święta, a szkoła musi wypełniać wciąż tony zbędnych papierów, formularzy, ankiet, badań i ewaluacji.

Artur Czapliński

Aplikacja eprzasnysz.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ePrzasnysz.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do