Reklama

Nie chcemy tak dużej chlewni w centrum naszej miejscowości!  – takie głosy padały na spotkaniu w Węgrze. (ZDJĘCIA)

22/03/2016 06:16

We wtorek, 15 marca doszło do zapowiadanego spotkania w miejscowości Węgra, w gminie Czernice Borowe mieszkańców wsi oraz autorów raportu o oddziaływaniu inwestycji na środowisko, a także inwestorem Michałem Embros w sprawie „Budowy chlewni o obsadzie 203,0 DJP wraz z dwoma silosami paszowymi na działce ewidencyjnej nr 55 w obrębie Węgra, gmina Czernice Borowe”.

Raport

Na początku głos zabrał Bartosz Sęk, z Zakładu Ekspertyz Navitas, który przygotowywał raport. - Każdy raport o oddziaływaniu na środowisko zaczyna się od tego, aby sprawdzić zgodność danego zamierzenia inwestycyjnego, w tym przypadku chlewni z prawem lokalnym, czyli na przykład z miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego, który został uchwalony głosami rady, i który dopuszcza pewne formy zabudowy na pewnych strefach terenu. Wyszła pewna zgodność zamierzenia inwestycyjnego,  z tym, co zostało zapisane w planie i od tego rozpoczęliśmy nasze studia i analizy, prognozy, które wykonaliśmy. Pierwsza najważniejsza rzecz. Państwa prawo lokalne dopuszcza tę formę zabudowy w tym terenie, oczywiście pod warunkiem nie przekroczenia pewnych standardów poza granicami terenu. Cała procedura, która trwała parę miesięcy, sprawdzaliśmy dotrzymanie standardów przy zabudowie chronionej akustycznie, czy najbliższych domach, czy zabudowie zagrodowej, stężenia pyłów, to wszystko było weryfikowane przez Regionalna Dyrekcję Ochrony Środowiska w Warszawie i przez Stacje Sanitarno – Epidemiologiczną. Wszyscy z tych wymienionych instytucji opiniowały pozytywnie. To znaczy były pewne pytania od nich, były wyjaśnienia i jeszcze dodam tak z mojej praktyki, ponieważ pracowałem w Ministerstwie Rolnictwa i często stykałem się z tymi procedurami, że Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Warszawie bardzo skrupulatnie bada tego typu przedsięwzięcia, a szczególnie, te przedsięwzięcia, jak chlewnie, obory czy kurniki, ponieważ jest to temat wrażliwy. Bardzo duża szczegółowość pytań ze strony dyrekcji nastąpiła, a my bardzo szczegółowo odpowiedzieliśmy – mówi Sęk.

Czy będziemy mogli oddziaływać na decyzję?

Jako pierwszy wśród mieszkańców głos zabrał radny z tego terenu Witold Nosarzewski, który zapytał się o cel spotkania. - Proszę o uściślenie, na jakim jesteśmy etapie. Czy jesteśmy na etapie przed podjęciem decyzji i czemu to spotkanie ma służyć. Czy to spotkanie ma służyć temu, żeby nas poinformować o tym, co stanowi prawo, o prawnych przeciwwskazań w tym względzie nie ma, chociaż są możliwości prawne inne, z tym, że my powinniśmy tu rozmawiać nie z państwem, bo tu uważam, że państwo swoją rolę wykonaliście i jest po zawodach. Teraz zostajemy tutaj, na własnym podwórku, z własnym włodarzem, z własnym gospodarzem, który ustosunkuje się do tego tematu i tu jest kwestia podjęcia decyzji. Nie jest rozmowa na temat raportu, bo to nic nie wniesie, to spycha na boczny tor. Zupełnie niepotrzebna dyskusja, jałowa, bo nic nie może wnieść do sprawy. Do sprawy może wnieść wyłącznie postawa naszego włodarza, do którego apelowaliśmy, zgodnie z apelami, które składaliśmy. Na jakim jesteśmy etapie czy te spotkanie ma służyć tylko o poinformowaniu nas o raporcie, czy również będziemy mogli oddziaływać na decyzję pana wójta w tej sprawie – mówił radny.

Wojciech Brzeziński, wójt gminy Czernice Borowe poinformował go, iż celem jest przede wszystkim wsłuchanie się w opinie mieszkańców.

Nikomu nie chce utrudniać!

Głos zabrał także sam inwestor Michał Embros. -Jest to działka rolna, budowlana, na której mogę, nikt mi nie zabrania stawiać chlewni, czy cokolwiek innego. Co od siebie mogę dodać, chlewnia, jeśli powstanie, na pewno będę się stosował do zaleceń, które są w raporcie, do wszystkich wymaganych tam sposobów. Nikt nikomu nie chce utrudniać po prostu. Będę się starał, by jak najmniej było to uciążliwe dla państwa. Sam mieszkam najbliżej, mam małe dzieci i nie widzę negatywnego oddziaływania na środowisko i na ludzi najbliżej mieszkających – dodał inwestor.

Sprzeciwy.

Zawrzało wśród mieszkańców. - Tu jest tylko trzysta świń i są dni kiedy nie mogę wyjść, bo jest tak odrażający zapach. Jest szkoła, jest kościół, że ludzie pod kościołem, wchodzą do kościoła i biegiem uciekają, bo jest taki odór – krzyczy jedna z mieszkanek Węgry oburzona sytuacją. - Ja zrobię grilla i pana zaproszę i zobaczymy, jakie jest panie powietrze, jaki jest odór. Zobaczymy, co będzie pan mówił. W tej chwili jest 200, a nie razy pięć, i mówi, że filtry to wyłapią. Nie, proszę pana, nie wyłapią – dodał inny rolnik.

Witold Nosarzewski zauważył, iż wójt może zaproponować inna lokalizację budowy. - Dlatego kierowaliśmy sprawę do pana wójta, dlatego kierowaliśmy prośby o zaproponowanie inwestorowi innej lokalizacji i sytuacja prawna jest tak, że jeżeli pan wójt zaproponuje inwestorowi inna lokalizację zgodna załóżmy z intencjami społeczeństwa, a pan inwestor nie zgodzi się na to wtedy wójt, normalnie w świecie ma prawo odmówić wydania decyzji, i jest to zgodne z prawem wtedy – stwierdził radny.

Za stary plan zagospodarowania przestrzennego.

Tu postanowił zabrać głos Wojciech Brzeziński wytłumaczyć swoje stanowisko. - Nie jest to tak do końca, jak zostało przedstawione. Proszę państwa po pierwsze plan zagospodarowania przestrzennego powstał w roku 2003. Ponad dziesięć lat temu. W tamtej rzeczywistości, kiedy go tworzyliśmy, jeszcze przed , że tak powiem wejściem do Unii, powiedzmy, kto tak naprawdę miał tak potężne zakłady produkujące mięso jak w tej chwili. Wtedy wydawało się , że tworzymy bardzo przyjazne, sprzyjające każdemu chcącemu się rozwijać rolnikowi warunki, czyli na własnym gospodarstwie, w przestrzeni rolniczej możesz robić, wszystko to, co jest związane z gospodarką rolniczą, ale zgodnie z litera prawa, czyli po konsultacjach i tak dalej. Dwa procesy mocno się rozwijają, koncentracja w rolnictwie i państwo to widzicie i wyludnienie. Dwa skutki. Z jednej strony powstają fermy i wolno się tak rozwijać, przecież jest taki kierunek i pewna część mieszkańców wsi ucieka do miast, czyli przestrzeń wsi staje się nie tylko zamieszkaniem samych rolników, ale i ludzi niezwiązanych wprost z samym rolnictwem , że tak nazwę postronniczych. Efekt jest taki, że każdy ma określone warunki. Ci którzy nie są z rolnictwem związani wprost często już nie chcą tego zrozumieć – stwierdził włodarz.

Nieszczęśliwa lokalizacja.

Dodał, że ta lokalizacja jest nieszczęśliwa i on sam rozumie głos mieszkańców. - Tutaj w Węgrze szczególny przykład. Lokalizacja tej chlewni zasadniczo ma się, że tak powiem dziać w przestrzeni publicznej, miedzy kościołem , szkołą, a świetlicą. Jest to nieszczęśliwe, zdecydowanie i zgadzam się tutaj z tym poglądem. Rzeczywiście ten zapach świński jest wyjątkowo przykry, jest to kwestia odczuć, ale wyjątkowo przykry, przede wszystkim , jak to się robi niezgodnie z zasadami. Taka jest prawda. Ten plan dzisiejszy, to znaczy z 2003 roku tak naprawdę w żaden sposób nie przestawia sytuacji, która ma miejsce w tej chwili. Powiem uczciwe, tworząc teraz zarys tego planu, zmian w planie, trzeba będzie niewątpliwie posłużyć się zapisami mówiącymi, że w tej zwartej zabudowie mieszkaniowej wyznaczyć obszary, gdzie tego typu inwestycji być nie powinno, ale póki nie mamy,  przepis prawa jest taki, nieprzystający do sytuacji. Jeśli to wszystko odnosi się do tego, ze plan, plan, plan, to taka była intencja tworzenia tego planu. Ja jako mieszkaniec, jako nie wójt podzielam absolutnie wasz pogląd, mówię to otwartym tekstem. Po prostu znam Rudno jeziorowe, kto jeździ to wie. Jak w mgle nie mogłem trafić, a był taki epizod w moim życiu, bo błądziłem tam, to wyczułem to na zapach na prawie kilometr. To jest fakt – dodał.

Nie mamy żadnej furtki.

Niestety według niego obecnie nie ma żadnej furtki, która pozwoliłaby mu wydać negatywna decyzję i dlatego proponuje dalsze rozmowy z inwestorem. - Wracam do tego przepisu związanego ze zmiana lokalizacji.  Nie wchodziłem w szczegóły, bo jeszcze na dzień dzisiejszy nie wydaje tej decyzji, szukam argumentów za i przeciw, jakie mogę posiąść na obecna chwilę. Będę pewnie badał także przypadek Krzynowłogi, bo jeszcze go nie badałem. Rzeczywiście tam odmówiono decyzji. Mamy tuja akurat nieszczęście, że mamy plan taki, jaki jest, ale mamy, a w nim zapisy takie, jakie są. Na dzień dzisiejszy, musze powiedzieć, że nie dopatruje się żadnej furtki, która nie pozwalałaby mi wydać decyzji, która by była sprzeczna z litera prawa, czyli odmawiającą, albo wskazująca inna lokalizację. Nie ukrywam, że szukam, czytam argumentów, bo wiem, że ta lokalizacja jest nieszczęśliwa. Nie ukrywam faktu, że dwukrotnie, kiedy inwestor przystępował do inwestycji wsłuchując się już w pierwsze głosy i sygnały negatywne rozmawialiśmy na ten temat, że ta lokalizacja budzi niepokój i warto rozważać zmianę i zachęcałem do tej zmiany w tym sensie, żeby szukać innej lokalizacji.  Powiem wprost dzisiaj, jeśli miałbym wyrazić swoją opinie na ten temat, to jedynym argumentem przychodzącym mi do głowy to siąść z panem Michałem, szukać rozwiązania, z pewnymi jakimiś preferencjami, żeby ta inwestycję spróbować zlokalizować gdzie indziej. Liczę tutaj na pewien kompromis, wiem, że są poniesione pewne koszty, jakieś wydatki na ten cel, ale powiem krótko. Ta lokalizacja nie jest sprawą roku, zy pięciu. Lokalizuje się to naprawdę lat dziesięć, dwadzieścia, czy też na następne pokolenie. Warto rozważyć, siąść i tak po prostu, po chłopsku rozważyć opcje za i przeciw i próbować ten problem, bo lokalizacja rzeczywiście nieszczęśliwa – dopowiedział wójt.

Dzieci wymiotują.

Wypowiedzieć się postanowiła Agnieszka Sumińska, obecny dyrektor szkoły podstawowej, która jest najbliższym sąsiadem gospodarstwa. - Panie wójcie zwracam się do pana, bo pan jest tutaj organem wydającym decyzje i otrzymałam odpowiedź na pismo, jakie kierowaliśmy jako rada pedagogiczna, jako pracownicy szkoły do Regionalnego Dyrektora Ochrony Środowiska w Warszawie. Wyraźnie jest napisane, że właściwym organem do wydania decyzji jest wójt gminy Czernice Borowe i bierze on pod uwagę wyniki postępowania z udziałem społeczeństwa. My jako szkoła jesteśmy społeczeństwem. Udało się nam szkołę utrzymać dzięki pana przychylności. Funkcjonujemy pierwszy rok jako szkoła pod stowarzyszeniem i nie chcemy zakończyć funkcjonowania szkoły już po pierwszym roku. W szkole jest gorąco, bo świeci słońce, nagrzewają się sale, sal nie możemy przewietrzyć, bo dzieci za przeproszeniem wymiotują. I co mamy teraz zamknąć kratami boisko i napisać zakaz wstępu ze względu na zapach – stwierdziła.

Naprawdę czujemy ten zapach.

W trakcie kłótni, jaka wywiązała się pomiędzy inwestorem , a mieszkańcami głos zabrała także Grażyna Lipska, była dyrektorka szkoły. - Jako najbliższa sąsiadka chciałabym poprosić Michała, jak byłego ucznia także i sąsiada i wyjaśnić, że my naprawdę te zapachy czujemy, ale tak jak powiedziała tu inna sąsiadka my jesteśmy miłymi ludźmi i nie chcemy, to znaczy nie chcieliśmy to tej pory robić jakiegoś rabanu. My nie wiedzieliśmy, że ta chlewnia powstaje. Miałeś prawo to zrobić, bo gdybyś nie miał, to być nie zrobił i my się nawet cieszymy, że jest ktoś, kto chce się tak rozwijać, tylko naprawdę my jesteśmy przy zamkniętych oknach upał. Naprawdę to czujemy, bo mieszkamy najbliżej. Mieszkamy w szkole. To znaczy my nie mamy praw własności, więc w raportach nigdzie nie jesteśmy ujęci, bo jest napisane, że około 90 metrów chyba najbliższe budynki, a my mieszkamy po prostu „wiza wi” trzy pełne rodziny. Naprawdę jest zapach okropny i my nie mówimy tego, dlatego, że chcemy komuś uprzykrzyć życie, tylko po prostu tak jest. Jesteśmy na wsi i byliśmy to w stanie zaakceptować, ale jeśli teraz będzie chlewnia, która będzie liczyła 1500 to, ja jestem polonistą, ale jest to chyba sześciokrotność. Przecież ten zapach nie zniknie – dodała.

Kolejne obrady…

Dyskusji nie było końca. Nerwy udzielały się zarówno mieszkańcom, jak i inwestorowi, który poczuł się atakowany. Przed wydaniem decyzji w sprawie tejże chlewni przedstawiciele mieszkańców mają się spotkać ponownie w władzami gminy i inwestorem, aby porozmawiać.  – Gdzie prawo nie rozwiązuje pewnych tematów, przynajmniej takich jak w tym przypadku, to jednak jest rozsądek mieszkańców. Mam nadzieję, że dojdziemy do węgrzańskiego okrągłego stołu, żeby rozstrzygnąć te tematy. Wielokrotnie nie zawiodłem się na tym i myślę, że tym razem nam się uda – mówi Brzeziński.

a href="http://eprzasnysz.pl/galeria.php?id_zdj=25443&sort=D_ASC">ZOBACZ ZDJĘCIA

Aplikacja eprzasnysz.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    gość 2016-03-23 22:14:43

    jakoś nie widzialem zeby ludzie z koscioła uciekali...

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    narcyz - niezalogowany 2016-03-23 20:38:35

    no i ludzie jakoś żyją...

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    piotrek - niezalogowany 2016-03-23 19:45:55

    widać, że ludzie bez zajęcia skoro tak przeszkadza wszystko na wsi. To nie miasto tylko wieś obornik, gnojowica, muchy latem takie życie;  Cieszyć się, że świnki będą i szyneczka w sklepie, kiełbaska i kaszanka na grilla.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    rolnik - niezalogowany 2016-03-22 22:51:32

    dla was to najlepiej jakby nikt nic nie robil. tylko wtedy tez by źle bylo...

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    1LOD - niezalogowany 2016-03-22 22:49:31

    taka, jest wieś to ja nie wiem co wy ludzie chcecie... żeby wam kwiatkami pachniało?

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    wykopnikktokogo - niezalogowany 2016-03-22 19:53:13

    Coś śmierdzi w tej sprawie...

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    czernicak - niezalogowany 2016-03-22 19:18:40

    Jest rozwiązanie, zamknąć Kościół i szkołę, a otworzyć oborę

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    666 - niezalogowany 2016-03-22 19:05:53

    Już w Rudnie Jeziorowym jest podobne i w lato tam nie pachnie za ładnie.....obok jest kościółek dodam

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Nefa - niezalogowany 2016-03-22 12:01:40

    Ciekawe ilu mieszkańców Przasnysza i okolic wie o planowanej tuż pod naszymi nosami budowie innego śmierdziela. Chodzi o biogazownię rolniczą na strefie gospodarczej, blisko cmentarza k/Karwacza. To dopiero będzie zapaszek!

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    asd - niezalogowany 2016-03-22 09:55:35

    Sąsiedzi... I wy jesteście mili dla inwestora? Gadacie za plecami... Weźcie się lepiej ludzie za robotę, bo zajęcia nie macie.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    - niezalogowany 2016-03-22 08:53:18

    wojt dobra rada?

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ePrzasnysz.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do